» Blog » Dumka o prokrastynacji
19-01-2014 16:44

Dumka o prokrastynacji

W działach: Dumka erpegowa, plane poleca, życie | Odsłony: 479

Dumka o prokrastynacji

Moi drodzy!

Jestem pod sporym wrażeniem publicznego „rachunku sumienia” Senthe. A że sam też mam z prokrastynacją problemy, chcę dołączyć do dyskusji i opisać własną drogę przez mękę czynnego zwlekania. Trochę o własnych problemach napisałem kilka miesięcy temu, dziś chcę podzielić się z Wami trzema działającymi rozwiązaniami, jakie niedawno odkryłem.

Alea iacta est

Prokrastynacja często wynika z perfekcjonizmu i zbyt wysokich aspiracji. Kiedy nie robię nic pożytecznego wynika to zwykle z lęku przed… nie robieniem czegoś pożytecznego! Gdy mam na głowie kilka równie ważnych spraw nijak nie potrafię rozsądzić, która z nich jest najważniejsza. Każda z nich naciska więc na mnie równie mocno, bym się nią zajął, a do mnie dociera przeraźliwa świadomość: gdy zajmę się jedną, jej pilność zacznie spadać, a reszty – rosnąć! Będę się więc zajmował tym, co najmniej pilne, bo wyjściowy poziom pilności był dla wszystkich spraw taki sam. Wiem, że takie myślenie jest głupie, ale za bardzo chcę działać w najlepszy możliwy sposób, by wygonić je z głowy i zacząć działać w ogóle.

Długo męczyłem się z takim problemem i wreszcie uznałem, że kolejność pracy ktoś musi ustalać za mnie, bo sam nie potrafię tego zrobić tak, by nie czuć się winnym jakiegoś zaniechania. Spróbowałem metody godnej erpegowca – rozpisywałem tabelkę rzeczy do zrobienia i losowałem kostką ich kolejność.

Zadziałało świetnie. Nie musiałem sobie tłumaczyć, czemu zaczynam akurat od pracy na literaturę a nie lektur ze statystyki, bo przecież powodu nie ma – tak po prostu wypadło. Uwolniłem się od parcia na ustalenie najlepszej możliwej kolejności i stworzyłem eleganckie narzędzie do tworzenia kolejności tylko, albo aż, dobrych.

Kombo!

Często prokrastynuję przy grach i bardzo lubię widzieć, jak nabijam sobie punkty – złota, doświadczenia, ciasteczek, czegokolwiek. Jednym z mechanizmów, jakim gry wciągają jest to, że rozwój robi się w nich coraz szybszy, a więc na przykład w cRPG potwory na wyższych poziomach są warte więcej PD. Patrząc na to, ile punktów postaci już mają ten rozwój zwykle jest iluzjoryczny (proporcja PD zdobytych do już posiadanych raczej spada, niż rośnie), ale ja tej iluzji dość łatwo ulegam.

Stąd wpadłem na pomysł kombowania w gamifikacji. Kilka razy próbowałem notować sobie na komórce pedeki za mądre spędzanie czasu i to jako-tako działało, ale naprawdę rozwinąłem skrzydła właśnie kombowaniem tych punktów. Ustalałem sobie przykładowo, że żeby kupić sobie podręcznik do Deadlands muszę uzbierać 1000 PD (mnóstwo przy „stawkach” za różne zachowania), ale każde 100 zebranych już punktów dodawało mi x1 do „mnożnika”. Czyli mając ich 100 mnożyłem każde kolejne razy 2, przy 300 razy cztery i tak dalej. „Uczciwie” musiałem więc zdobyć ich tylko około 300, resztę generował dla mnie „system”. Ale jednak to dążenie do tysiąca i mnożniki zmieniały perspektywę, sprawiały, że wyraźniej widziałem swoje postępy i nie mogłem się nimi znudzić. Gdy nabijanie pojedynczych PD spowszedniało, stały się one podwójne, gdy podwójne przestały być motywacją, na scenę wkraczały potrójne.

Takie podniecanie się wielkimi liczbami brzmi pewnie dość dziecinnie, ale było bardzo skuteczne. I, co ważne, oferowało „odwyk” od samego siebie – po przejściu dwóch takich cykli, uporządkowaniu sobie życia i kupieniu w nagrodę kilka fajnych książek nabijanie sobie mnożników wydało mi się zbyt krzykliwe i niepotrzebne po prostu, więc z niego zrezygnowałem.

HabitRPG

Korzystam z tej „gry” od kilku dni i na razie jestem bardzo zadowolony. Trochę już o niej napisałem przedwczoraj (w połowie notki), tu dodam tylko, że oferowane przez Habit rozróżnienie na nawyki i obowiązki (habits i dailies) pozwala bardzo dobrze ułożyć sobie plan działania, a także zmusza do przemyślenia, co właściwie zrobić muszę a co tylko mogę. Habit sam w sobie ma drobny mechanizm kombowania (streak bonus), a ja dodatkowo go wzmacniam, rozpisując jeden trudny obowiązek na dwa, o różnym stopniu trudności – w tym tygodniu chcę się uczyć do sesji przez co najmniej dwie godziny dziennie, więc dałem sobie obowiązek „ucz się do sesji godzinę” na łatwym poziomie trudności i „ucz się drugą godzinę”, tym razem trudny. Z jednej strony pozwala mi to na jakże lubianą w XXI w. natychmiastową gratyfikację, a z drugiej budzi poczucie, że dwie godziny nauki jednego dnia są cenniejsze, niż w dwa różne dni. A że sesja to ważna sprawa i chyba nie można się do niej uczyć za dużo (przynajmniej na 10 dni przed jej początkiem), dodałem sobie w nawykach „ucz się kolejną godzinę”, które mogę sobie nabijać, ile chcę – ale oczywiście najpierw muszę przejść przez dwie obowiązkowe godziny.

Komentarze


Headbanger
   
Ocena:
0

A jestem tylko prostym chłopcem z bloku...

21-01-2014 03:03
Siman
    @Headbanger
Ocena:
0

W sumie o to mi dokładnie chodzi: jeśli ktoś sobie radzi, to świetnie, jeśli nie radzi - niech nie boi skorzystać z pomocy specjalisty. Określanie jednostki chorobowej (lub jej braku) nie ma tu znaczenia, przynajmniej do momentu gdy farmakologia nie okaże się przykrą koniecznością, co jest dosyć rzadkie jednak.

21-01-2014 13:04
Gawk
   
Ocena:
0

aburzenia psychiczne to nie są automatycznie choroby psychiczne

Specjaliści są od diagnozowania. Jeśli jesteś chory - zaburzenia czy choroba, nieistotne - idziesz do lekarza. Jeśli nie jesteś pewny, co ci jest - idziesz do lekarza. Amatorskie próby poradzenia sobie z czymś, czego nawet nie jesteśmy pewni, to kompletna głupota. Zwłaszcza na podstawie znalezionych w internecie informacji na ten temat...

 

Zaś rozprawy akademickie nad osobistym problemem nie pomagają osobie, która siedzi w tej matni

Wyobraź sobie, że jest coś takiego, jak terapia grupowa i tam każdy mówi o swoim problemie. Czyli mówi o problemie ogólnie - ze swojej perspektywy. Znałem alkoholika, któremu to pomogło i przestał pić.

 

W tej robocie dyskrecja i delikatność to podstawa.

Delikatność - tak. Dyskrecja - nie. Ludzie określają tak zaściankowość. To właśnie ta zaściankowość, zwana dyskrecją, przez lata pozwalała na "nieisitnienie" pewnych schorzeń. Depresję nazywało się "lenistwem", a ADHD lenistwem i chuligaństwem. Przede wszystkim otwartość ma na celu przygotowac te osoby na reakcje społeczeństwa i stawianie im czoła. Właśnie po to, żeby sobie uświadomić, że jest się TYLKO chorym. Tak samo, jak chorym możę być ktokolwiek inny na jakąkolwiek inną chorobę. Natomiast ta zaściankowość właśnie powoduje owianie choroby jakimś mistycyzmem i agresję, tak innych w stosunku do nas, jak i nasza do samych siebie, czyli autoagresję.

 

Mniejszości już się tego nauczyły. Może to nie jest tk do końca jawne, lecz homoseksualiści nie wstydzą się siebie samych. A kiedyś to nie tylko powodowało agresję społeczną, lecz także problemy psychiczne. Tak, jak zagubiona tożsamość płciowa.

 

To nie gronkowiec, że wystarczy zrobić wymaz i antybogram po czym kąpać organizm

Właśnie  dlatego potrzebny jest specjalista. Zwykła osoba z gronkowcem sobie nie poradzi. Choć dla lekarza to będzie rutyna. Jednak niektóre choroby wymagają dokładnego zdiagnozowania, bo niewłaściwie leczenie moe nie tylko nie pomóc, ale też zaszkodzić.

 

odanie farmaceutyków jest OSTATECZNOŚCIĄ

I właśnie dlatego chodzi się do lekarza na wizyty kontrolne, oraz w momencie rozpoczęcia lub podejrzenia choroby. A nie, będąc już jedną nogą w grobie.

 

Jest powód dlaczego ludzie chorzy psychicznie nie chcą brać leków. Gdyby tak po prostu pomagały to trust me brali by z chęcią, skutki uboczne są przerażające.

Powodem są skutki uboczne. Oraz trudność w dopasowaniu leków i ich wpływ na nasz organizm i reakcje.. Leki nam pomagają, ale i ograniczają, poza tym bez  terapii i tak są nieskuteczne. 

To, że psychiatrzy przypisują leki, z któych mają prowizje, to inna rzecz. Jednak z psychotropem ciężko jest utrafić. Jest ich cała masa, a większośc psychiatrów wybiera je z listy leków, od których przypisania mają prowizję. Jeśli te "popularne" specyfiki zawiodą, zaczyna się takie trochę celowanie, na chybił-trafił. Jeśli nasz organizm dobrze znosi lek, to wszystko będzie w porządku. Jeśli nie, to już po pierwszej przyjętej dawce znajdziemy się w piekle (wszystkie skutki uboczne, lub większość). W ten sposób zanmznajdziemy właściwy lek, możemy ich wyrzucić dokosza całe kilogramy, bo jeśli lek nie działa, lub źle działa, to od razu kubeł.

 

Więc słówko do was, teoretycy praktyczni. Nie wypowiadajcie się na temat, o którym nie macie pojęcia. I wbijcie sobie do łebków, że mieszkanie z osobą chorą, lub z lekarzem, to nie to samo, co byc chorym czy byc lekarzem, lub mieć z takowymi bezpośredni kontakt w miejscu pracy.

 

P.S. Ja widzę, żę tu prokrastrynacja pretenduje  do iana problemu, zktóym łatwo moze sobie pordzić samemu - w domu, stosując się do kilku porad. Super. Rozumiem, że to taki rodzaj terapii społecznej: Wymyslenie choroby, z którą można sobie poradzić samemu, żeby nie trzeba było chodzić do lekarza.

 

21-01-2014 16:26
Headbanger
   
Ocena:
0

"Teoretycy praktyczni"... Mówię o pracy mojej współlokatorki, która tak zarabia na chleb ale oczywiście wiesz lepiej (na pewno od niej też).

Z każdym katarem chodzisz do specjalisty? Staaaary, albo masz dużo piniądzów albo znajomości w NFZ, albo (na to bym stawiał) pieprzysz znowu głupoty.

ADHD i dysleksja to najczęściej błędnie diagnozowane schorzenia (rodzice chcą ułatwić dzieciom w szkole i nie dopuszczają do siebie myśli, że źle dyscyplinują, albo mają leniwe dzieci).

Reszta jest powtórzeniem tego co powiedziałem ale z nabożnym tonem pełnym świętej prawdy więc automatycznie staje się lepszą prawdą - bo twoją.

21-01-2014 16:52
Gawk
   
Ocena:
0

"Teoretycy praktyczni"... Mówię o pracy mojej współlokatorki, która tak zarabia na chleb ale oczywiście wiesz lepiej (na pewno od niej też).

Tak, TY mówisz o JEJ pracy. Samemu nie majac z nią nic wspólnego. Ale oczywiscie tego NIE zrozumiałeś. Co mnie akurat nie dziwi.

 

Z każdym katarem chodzisz do specjalisty? Staaaary, albo masz dużo piniądzów albo znajomości w NFZ, albo (na to bym stawiał) pieprzysz znowu głupoty.

Stary, od kataru jest lekarz domowy. Od zaburzeń psychicnzych lub podejrzeń ychże - psycholog na NFZ, jeśli jesteś ubezpieczony. Prywatnie możesz się leczyć jeśli chcesz. Jeśli jesteś ubezpieczony, to masz prawo skorzystać z bezpłatnej pomocy - konsultacji i do tego nie potrzeba żadnych znajomości :D. Ty chyba z domu nie wychodzisz, co? :D

Notabene, jeśli zabrzenie psychiczne porównujesz do kataru, to kolejny dowód na to, że ty pieprzysz głupoty, nie mas zpojęcia o czym mówisz i nie powinieneś zabierać głosu, bo robisz z siebie pośmiewisko.

 

ADHD i dysleksja to najczęściej błędnie diagnozowane schorzenia (rodzice chcą ułatwić dzieciom w szkole i nie dopuszczają do siebie myśli, że źle dyscyplinują, albo mają leniwe dzieci).

Tak, tak. Kiedys dzieciaki nazywało się leniwymi, teraz się winą obarcza rodziców. Bo każdy rodzic tak bardzo chce ułątwić dzieciakowi wszystko, że od razu przypisuje mu szereg chorób. Tymczase prawda jest taka, że w przypadku zaburzeń typu ADHD, nawet najbliższi często w to nie wierzą i nie reagują dostatecznie szybko. Więszkosc rodziców dostaje informacje ze szkoły, że z dzieckiem dzieje się cos niedobrego.

Ale widzę, że ty oczwiście nałykałes się medialnej papki, i powtarzasz to jak małpa. Tez ci powiedziała jakaś sublokatorka, która tak zarabia na chleb? :D

Tego typu wymówki własnie od lat stosowali ludzie i właśnie przez takie wymówki przez tych wiele lat te schorzenia nie zostały uznane za schorzenia. Widzę po towjej wpowiedzi, że sam ależysz do tej rasy cwaniaczkó, którzy mówią chory, że są zdrowi.

 

To jest prawdą ogólną, a tysię kompletnie pogrążyłeś. Ze smiecu jeszcze trzęsa mi się ręce. Wybacz. :D

 

21-01-2014 17:00
Headbanger
   
Ocena:
0

Tak, TY mówisz o JEJ pracy. Samemu nie majac z nią nic wspólnego. Ale oczywiscie tego NIE zrozumiałeś. Co mnie akurat nie dziwi.

Erystyka. To nie wynika z twojej poprzedniej wypowiedzi.


Heh... to ty nigdzie nie wychodzisz misiu, bo jakbyś wyszedł to byś wiedział, że prawo prawem, a kolejki kolejkami. W piątek stałem od 7:38 do 12:30 tylko po to by doktorka mi przepisała Telfast 180 x1. Lekarz domowy, stary wizyty domowe to RZADKOŚĆ (lekarze się migają). W pracy mamy z tym problem, nawet lekarze koordynatorzy się skarżą.
 

Notabene, jeśli zabrzenie psychiczne porównujesz do kataru, to kolejny dowód na to, że ty pieprzysz głupoty

Erystyka (i literówka przy okazji). Sam mówiłeś, że to schodzenie jak każde inne.

Informacje o ADHD i dysleksji pochodzą z poradni, psycholog mówił jak zatrważająco dużo jest wniosków o badanie i wściekłość rodziców kiedy większość wyników daje negatywy.

Reszta to twój ból rektalny.

21-01-2014 17:11
Gawk
   
Ocena:
0

Lekarz domowy

Lekarzem domowym okresla się lekarza pierwszego kontaktu. :)

Kolejki kolejkami. Na leczenie jest się trudno dostać, ale na sama konsultację - nie. Dobrze, że chociaż tyle, bo do innych specjalistów czeka się latami.

 

Erystyka. 

 

Nie używaj słów, których znacznie nie rozumiesz. Prosze cię.

 

Informacje o ADHD i dysleksji pochodzą z poradni, psycholog mówił jak zatrważająco dużo jest wniosków o badanie i wściekłość rodziców kiedy większość wyników daje negatywy.

 

Mwiłem ci. wyjdź z domu i nie suchaj medialnej papki. I nie mów o rzeczach, o których nie masz pojęcia.

 

Kiedyś ludziom wmawiało się, że ADHD/depresa etc nie istnieją. Teraz nadal się to robi - choć w mniejzym stopniu. W tym przodują także psychologowie - prynajmniej w naszym kraju. My nadal jesteśmy sto lat za murzynami. Kiedy psycholog słyszy słowo ADHD, od razu kręci nosem i jego podstawową odpowiedzą jest "No wie pan/pani, nie wyciągajmy pochopnych wniosków, nie można tak wszystkiego zaraz podciagać pod ADHD." I to w każdym wypadku. Nieważne, czy usłyszy to z ust rodzica, któremu wychowawczyni radziła udać się z dzieckiem na badania pod tym katem, czy od dorosłej osoby, u której (uwaga!) ADHD zdiagnozował inny lekarz. A u której test na ADHD daje wynik pozytywny, pczy czym psycholog nadal szuka innych możliwości.

Z depresją trochę inaczej jest, lecz lekraze w ogóle nie sa chętni do leczenia. Wolą siorbac kasę z wizyt, z któych nic nie wynika. :) Dlatego lekarzy od głowy czesto zmienia się tak szybko, jak leki, i trudno trafić na rzeczywiśćie jakiegoś konkretnego specjalistę.

 

Ale ja popełniam podstawowy błąd. tłumacze to osobie, której nie da się tego wtłumaczyć, poniewaz ona o tym wie, lecz jest hipokrytą i będzie celowo załamywać fakty. :)

21-01-2014 17:22
Headbanger
   
Ocena:
0

I kto tu nie czyta ze zrozumieniem.

1. Czekałem 5 godzin na konsultację, a po 8 rano w przychodni już nie było miejsc.
2. Te informacje nie są z mediów, ale od człowieka który stawia te diagnozy man, po raz trzeci to piszę.
3. Nigdzie nie mówię, że dysleksji i ADHD nie ma, jeno, że często są źle diagnozowane, co wiem od ludzi, którzy badają dzieci. Mamy teczki w domu z tymi sprawami wiesz? :P
4. Nigdzie nic nie mówiłem o depresji.
5. Sam się nakręcasz, ciebie nawet nie trzeba trollować - sam to sobie robisz.
6. Ciągle nie potrafię zrozumieć jak można odnieść "terapię grupową", do podejścia akademickiego...

Z czym masz problem? A no tak. Brak poklasku.

Ile ty masz lat synek? 15?

21-01-2014 17:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.