» Blog » Gra na forum
08-05-2016 15:10

Gra na forum

W działach: Plane poleca, D&D, PBF | Odsłony: 258

Drogie i Drodzy!

Stosunkowo rzadko pisze się w Internecie o PBFach, czyli grach przez fora i inne tekstowe komunikatory. Ja sam bardzo długo nie miałem żadnego kontaktu z tą formą gry, ale kilka miesięcy temu spróbowałem i okazało się, że jest w niej wiele dobrego.

Zaczęło się od tego, że mój znajomy Michał zaangażował się w kilka forowych sesji na Myth-Weavers, opowiedział mi o nich i wydały mi się one ciekawe. Gdy startowała kolejna zapytałem więc jej prowadzącego – Jakuba – czy mógłbym dołączyć i okazało się, że tak. Przygoda ma być dość typową historią „od zera do bohatera” i toczy się na regułach D&D 3.5 z wariantem gestalt pozwalającym stworzyć dla postaci unikatową klasę z połączenia dwóch innych. Moi współgracze – wyżej wspomniany Michał oraz Czarek – stworzyli sobie postaci mysiego wróżbity Göza oraz githzeraia przedstawiającego się jako Zerth, a  ja sięgnąłem po z dawna przygotowany na okoliczność gestaltowej kampanii plan zagrania błędnym rycerzem i rozpisałem Valaela, barda a zarazem paladyna wolności (a więc wciąż dobrego, ale chaotycznego).

Pierwszym, co uderzyło mnie w Myth-Weavers było to, jak sprawnie krążą tam informacje. Dzięki opcjom postów bardzo łatwo można powiedzieć coś wszystkim, co innego jednemu z graczy a jeszcze co innego tylko prowadzącemu. Na początku gry było to dla mnie ważne nie tylko dlatego, że rzucało się w oczy jako odróżniające PBFy od sesji na żywo, ale także dlatego, że pasowało do sytuacji – Valael dołączył do gry, gdy reszta miała już za sobą trochę przygód, więc jego historia zaczęła się od wzajemnych podchodów, prób wybadania się i gestów zaufania oraz nieufności. W tej sytuacji wymiana informacji z Jakubem, tajne rzuty na Spostrzegawczość czy Blef były bardzo poręczne. Na tym etapie miałem wrażenie, że główny walor PBFów kryje się właśnie w możliwości ciekawego dozowania informacji, utrzymywania dookoła sesji i postaci aury tajemnicy. To, że gra nie dzieje się na żywo nie przeszkadza w graniu w takim stylu, wręcz przeciwnie – nie jesteśmy w jednym miejscu, nie widzimy swojej mimiki, nie słyszymy kości turlających się w tajnych rzutach i to wszystko sprawia, że informacji jest jeszcze mniej a zagadkowy nastrój się zagęszcza.

Ciekawe było też to, jak dobrze w takiej grze sprawdza się D&D, a przynajmniej to, co w tym systemie lubię. „Dedeki” trochę mnie odstraszają zbyt sztywnymi regułami rozwoju i mechaniką walk, ale poza tym uważam je za solidny system fantasy, który swoją długaśną listą umiejętności, atutów, mocy i czarów pozwala naprawdę dobrze odwzorować większość niezwykłych rzeczy, jakie mogą się dziać w różnych „fantaziakach”. Na naszej sesji walka się na razie nie pojawiła – i dobrze – a wszystko inne działa bardzo sprawnie właśnie dzięki swobodnej komunikacji z Jakubem: ja opisuję w prywatnych komentarzach wykrywanie zła, testy wiedzy i inne tego rodzaju rzeczy, a Michał chyba jeszcze częściej korzysta z nich, by rozstrzygnąć różne dziwne psioniczne sposoby, na jakie patrzy na świat jego wróżbita.  

Po pewnym czasie okazało się jednak, że ta sesja nie bardzo nadaje się na zagadkowy nastrój, przynajmniej w obrębie drużyny. Gramy już kilka miesięcy (choć niezbyt regularnie), ale wciąż nie czuję się na siłach określić, jaki to właściwie typ przygody. Niemniej jednak wydaje się, że konflikt czy rywalizacja w drużynie nie mają być w nim kluczowe, a i zabaw z tym, jak postaci postrzegają świat nie ma zbyt wiele (choć się zdarzają). Na dłuższą metę przepustowość informacyjna Myth-Weavers przestała być aż tak przydatna, jak na początku. Dalej grało się całkiem przyjemnie, ale początkowe podniecenie zniknęło. I w przypadku mojej postaci nawet trochę odbiło się czkawką, bo wykreowanie Valaela jako tajemniczego i dość nieufnego sprawiło, że jego dalsze posty były płytkie, składały się z lakonicznych informacji albo pozowania na rycerza w lśniącej zbroi.

Niedawno Michał skierował kampanię na ciekawą nową ścieżkę, spisując długaśny, widoczny dla wszystkich post z przemyśleniami swojej postaci. Uznałem, że to krok w dobrą stronę, ale nie od razu miałem pomysł, jak dać Valaelowi coś podobnego. W końcu dzisiaj, po kolejnym wielgachnym poście Michała zawziąłem się i w odpowiedzi sprokurowałem niewiele krótszy opis wątpliwości paladyna, który widzi z ukrycia, że niewinny człowiek rozmawia z krwiożerczym wampirem ale nie wie, czy ujawnianie się i stawanie już teraz w obronie słabszego byłoby prawdziwym heroizmem czy tylko zgrywaniem rycerzyka. Bardzo miło pisało mi się ten post i mam nadzieję, że takie „literaturzenie” zostanie z tą kampanią na dłużej.

Jest ono zresztą innym przejawem tej samej ogólnej tendencji – gra przez forum jest świetna pod tym względem, że pozwala na swobodniejsze krążenie informacji. Dzięki możliwościom Myth-Weavers i graniu nie w czasie rzeczywistym, a w rozciągnięciu na wiele dni można opisać więcej, ciekawiej, pełniej. Gdy w sesji ważne są sekrety i zaskakiwanie się wzajemnie te opisy mogą mieć postać tajnych informacji krążących między graczami a prowadzącym na podobieństwo słynnych „karteczek” pojawiających się czasami w sesjach na żywo. Gdy zaś utrzymywanie sekretów traci sens można pójść w drugą stronę – raczyć współgraczy rozbudowanymi, literackimi opisami ujawniającymi czyny, uczucia, myśli i wątpliwości postaci.

Nasza sesja działa naprawdę nieźle, ale nie byłbym sobą, gdybym nie zastanawiał się, jak wykorzystać te cechy Myth-Weavers na inne sposoby. Wydaje mi się, że na forach jeszcze lepiej sprawdziłyby się gry, w których mechanika wyraźniej wiąże się z narracją. Wyobrażam sobie na przykład Wolsunga, w  którym prawie zupełnie rezygnujemy z rzutów i skupiamy na kartach, a zagranie każdej opisujemy długo, z pasją i fantazją. Albo wykorzystanie jednego z systemów, w których od wyniku na kości zależy nie tylko to, czy akcja się udaje, ale też to, kto ją opisuje… Ale takie pomysły to już temat na osobny wpis. Mam zresztą nadzieję, że przed jego napisaniem uda mi się wypróbować przynajmniej niektóre w praktyce.

2
Notka polecana przez: Kaworu92, Kratistos
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Neurocide
   
Ocena:
0

johnny manziel doesn't finish sunday's practice

Confirmed. He is well-known lazy bastard.

09-05-2016 10:05
Bakcyl
   
Ocena:
0

Klasyczna sesja > PBF

 

Klasyczne sesje zawsze będą miały nad PBFami przewagę.

09-05-2016 17:38
Planetourist
   
Ocena:
0

Najpierw wyjaśnienie - post Neurocide'a odnosi się do reklam, które pokasowałem.

Następnie polemika - moim zdaniem trudno mówić o przewadze w tę czy we w tę. Dotychczasowe doświadczenie z PBFem pokazuje mi, że to po prostu dwa różne media i można woleć jedno albo drugie, ale zasadniczo żadne nie jest lepsze. Mam wrażenie, że to dość podobna sytuacja, co z sesjami i larpami.

09-05-2016 18:55
Bakcyl
   
Ocena:
0

1. W sesjach stołowych gra toczy się o wiele szybciej i ten argument jest nie do przebicia. Bez odpowiedniego systemu scen oraz przewijania ich prowadzenie co bardziej rozbudowanych akcji i dialogów w PBF, to koszmar. I mało tutaj pomagają narzędzia w rodzaju google documents. Wiadomo, że im więcej graczy, tym z dialogami gorzej, ale nawet przy jednym ten element po prostu ssie w PBF. Dialogi w PBF bardzo spowalniają sesję i mogą szybko znudzić obie strony. A bez dialogów sama sesja po prostu bardzo wiele traci. 
Czas. W PBF oczywiście rozciągnięcie się czasu to masakra. Nawet z odpowiednimi narzędziami do regulowania tempa sesji jest ciężko. Mimo wszystko, nie każdy zawsze może odpisać, nie każdemu się chce. Wszystko się rozciąga. Najprostsze sceny potrafią się ciągnąć miesiąc, a w sesji klasycznej skoczyłyby się w dziesięć minut... 


2. W sesjach stołowych (prowadzonych nawet przez komunikatory głosowe) ma się większą kontrolę nad grą i łatwiej jest się porozumiewać. Relacje są przecież bardzo ważne. Ludzie z natury bardziej dbają o to, z czym mają osobistą styczność. PBF jest narzędziem anonimowym i ludzie bardzo często tam po prostu nie szanują innych ludzi, podkładając im świnię.
Tyczy się ten aspekt również MG, którzy olewają graczy. Zauważcie, że w sesjach klasycznych MG bardziej zależy na graczach i ich postaciach, bo on prowadzi przygodę osobiście dla ludzi, na których opinii z reguły mu zależy. W PBF jest trend na konkurs kart i olewanie uczestników zabawy. A, jak postać zginie to zginie, dawaj następnego gracza z łapanki, bo co tam. W takich sesjach gracze często służą MG za pionki, a nie za figury.
W takich sesjach łatwiej też wyczuć emocje. Jeżeli kogoś widzisz i słyszysz, możesz się zorientować w sytuacji. Nawet jeśli ktoś ci nie mówi, że coś jest nie tak, to z reguły sam się dopytasz i wyjaśnisz sprawę. W necie ludzie bardzo często okazują się skończonymi dupkami i zamiast wszystko wyjaśnić, wolą się puszyć i knuć n boku, by kogoś z zabawy wykluczyć lub mu ją unieprzyjemnić. 

10-05-2016 03:05
dzemeuksis
   
Ocena:
+1
Bakcyl,

Ad. 1
Sesje mogą się ciągnąć, ale wcale nie musza. Przykładowo obadaj jednolinijkowce Anonima na LI (np. z serii Wojny Żywych Trupów). Tam czasem tempo jest aż za szybkie: często się zdarza nieintencjonalnie opuścić kolejkę. Druga sprawa jest taka, że wolniejsze tempo może być zarówno wadą, jak i zaletą.

Ad. 2
Brzmi, jak zapis jakichś traum. Ale generalnie problemy, które tu sygnalizujesz nie są z cyklu 'bo PBF', tylko raczej 'bo internet', albo nawet 'bo gram z obcymi ludźmi zamiast z grupką przyjaciół' i jeśli zmieni się to ostatnie, to przestają mieć zastosowanie.

Plane, w kwestii narzędzi gorąco polecam obadanie storium.com
10-05-2016 15:06
Planetourist
   
Ocena:
0

Wydaje się, że dzemeuksis ma większe doświadczenie z PBFami, niż ja - dzięki za polecenie storium, wygląda świetnie! -  ale już nawet moje skromne obserwacje potwierdzają to, o czym pisze - tempo nie musi być wolne, a gdy jest, to może być fajne, a problemy nie zawsze muszą się pojawić. Zwłaszcza, gdy grasz ze znajomymi.

10-05-2016 18:06
Bakcyl
   
Ocena:
0

1. Jednak manipulowanie czasem na PBF wiąże się ze szkodą dla sesji. Zawsze to jest kosztem czegoś, nie da się inaczej. Nie ma możliwości płynnego kontrolowania czasu trwania kolejnych scen w PBF. I jest to tylko i wyłącznie wadą, a nie zaletą. Jeżeli sesja się nie ciągnie, to tylko właśnie z konieczności zapobiegnięcia temu, czego wynikiem jest skracanie wszystkiego do niezbędnego minimum.

 

2. Tak, bo internet, i dlatego właśnie o tym wspomniałem. PBF wiąże się z graniem przez sieć, więc logicznym jest, że o to właśnie się rozchodzi. O brak kontaktu z drugim człowiekiem. Czyli o tą typową anonimowość sieciową. Takie problemy nie zawsze występują, ale też często po prostu trudno je wykryć właśnie przez brak kontaktu. To utrudnia komunikację, choć w pewnych sesjach na pewno jest też ona niezbyt potrzebna.

10-05-2016 20:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.