» Blog » Nowe Przyszło #9
14-04-2014 23:27

Nowe Przyszło #9

W działach: Nowe Przyszło | Odsłony: 244

Moi Drodzy!

Tydzień był ciężki i niewiele nowego zdążyło do mnie przyjść, ale za to jedno z przychodzących jest Nowe w stopniu niezwykłym i niepodważalnym.

Książka: Sezon Burz

Film: Pachnidło

Roślinka: muchołówka

 

Sezon Burz

Andrzej Sapkowski

Na początku byłem lekko przerażony. Miałem wrażenie, że Sapkowski parodiuje samego siebie ilością brudu i tępoty, z jaką Geralt styka się na pierwszych pięćdziesięciu stronach. Potem zrobiło się lepiej, styl zbliżył się do poziomu, jaki zapamiętałem u tego autora - choć warto zaznaczyć, że lepiej od sagi o wiedźminie pamiętam Narrenturm dzięki świetnemu słuchowisku. Niestety tu nie koniec skojarzeń z pierwszym tomem trylogii husyckiej, bo Sezon ma podobny do niego problem z utrzymaniem głównego wątku. Biedny Geralt jest dosłownie i w przenośni miotany po całym kontynencie i przeżywa całkiem ciekawe przygody, które jednak nie raczą złożyć się w całość. Może w głowie Sapkowskiego siedział jakiś mem, który podpowiadał mu, że nowe przygody wiedźmina powinny być, jak pierwsze, zbiorem opowiadań - i w konsekwencji powstała książka, której fabuła taki zbiór przypomina?

 

Pachnidło

Tom Tykwer (reżyseria)

Autentycznie niepokojąca historia nie-do-końca człowieka. W Pachnidle najbardziej zafascynowało mnie właśnie to, w jaki sposób grany przez [xxx] tytułowy bohater jest naraz bardzo ludzki i nieludzki - i nie rozumiem przez to "dobry i zły", tylko bardziej podstawowo: wrażliwy i obojętny, obdarzony wysmakowanym celem i traktujący go wręcz mechanicznie, bo dążenie do niego po trupach było dowodem mechanicznego, nieludzkiego skupienia a nie okrucieństwa. Pamiętam, jak przy okazji moich postów o wampiryzmie Scobin i może ktoś jeszcze pisał o lęku przed kimś, kto człowieka przypomina bardzo i jednocześnie wcale - dla mnie Jean-Baptiste był idealnym przykładem właśnie takiego stracha. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że film opowiada całą historię z jego perspektywy, ale nie wywołuje - przynajmniej u mnie - takiej dozy "sympatii dla diabła", jaką zwykle osiąga się tą sztuczką narracyjną.

 

Muchołówka

Czarujący mięsożerca, którego kupiłem sobie na wystawie orchidei. Niestety chwilowo mam problem z robieniem zdjęć i pokazuję Wam obrazek zastępczy - bardziej wyrośniętego przedstawiciela gatunku - ale zaręczam, że mój nabytek też prezentuje się bardzo ładnie. Kupiłem go, bo lubię egzotykę, nieszczególnie liczyłem na to, że uda mi się zobaczyć moją roślinkę w akcji. A jednak dzisiaj podlewałem ją akurat wtedy, kiedy w okolicy kręciła się mucha, przysiadła w jednej z paszcz i... chaps! Nie, żebym lubił muchy, ale widok był ntrochę niepokojący - zwłaszcza przez szybkość reakcji rośliny, czyli czegoś, co według tkwiącej w mojej głowie licealnej biologii powinno się poruszać w skali dla człowieka niezauważalnej. I w sumie to było niezauważalne, ale z drugiej strony.

Przy okazji przekonałem się, jak głęboko wniknęła we mnie ofensywa kultury japońskiej. Niosę do domu coś, co formalnie jest rośliną, ale przecież ma paszcze i je owady, nie wiem, jak to rozgryźć i nagle olśnienie - Marku, masz Pokemona!

Komentarze


Planetourist
   
Ocena:
0

Oj, przypadkiem umieściłem w notce product placement gry Adventurers! Niech tak zostanie, bo grę poznać warto, a że Jeana-Baptiste'a grał Ben Whishaw napiszę tutaj.

14-04-2014 23:38
KFC
   
Ocena:
+1

A ha! Czyli wiemy już kto stoi za tym babolem na 1 stronie! ;)

Btw. pożycz sobie książkę Suskinda lepsiejsza od filmu imo ;)

16-04-2014 00:05
Senthe
   
Ocena:
0

Potwierdzam, książka jest interesująca.

16-04-2014 03:46
Planetourist
   
Ocena:
0

Też tak słyszałem od wielu ludzi, korzystając z wolnego postaram się przeczytać :)

16-04-2014 20:22

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.