» Blog » Patronite - pierwsze miesiące
04-10-2016 19:45

Patronite - pierwsze miesiące

W działach: Plane przedstawia | Odsłony: 319

Patronite - pierwsze miesiące

Drodzy i Drogie!

 Od początku sierpnia moja działalność blogowa ma swój profil na Patronite – serwisie pozwalającym wspierać rozmaite formy twórczości i aktywności drobnymi regularnymi wpłatami. Dwa miesiące nie są bardzo długim okresem, ale wystarczył on, bym dostrzegł pewne zmiany w moim blogowaniu wynikłe z założenia tego profilu. Dziś chcę się z Wami podzielić wrażeniami i przemyśleniami z tych dwóch miesięcy.

 

Patroni czego?

Zacznijmy od tego, że samo przygotowanie bloga do wejścia na Patronite było dla mnie bardzo rozwijającym przeżyciem. Stanąłem przed koniecznością opowiedzenia jasno i w miarę zwięźle, czym właściwie jest Laboratorium Fabularne, i dzięki temu sam zrozumiałem to lepiej.

Pisząc swój patronitowy profil zobaczyłem wyraźnie jak nigdy, że w blogowaniu najcenniejsze są dla mnie wpisy o konkretnych eksperymentach – nietypowych sesjach i scenariuszach. Mam wrażenie, że w takich tekstach mogę najlepiej pokazać swoje pomysły i samemu najgłębiej się im przyjrzeć. Szczególnie dobrze pracuje mi się, gdy udostępniam Wam i komentuję jakieś fragmenty sesji czy scenariusza, tak, jak to było we wpisach o paragrafówce dla Pauliny czy niedawnym o kartach postaci do Honoru Paladyna. Kiedyś bałem się, że takie teksty mogą być zbyt konkretne i w sumie nieprzydatne dla ludzi, którzy sami nie prowadzą tych sesji (co czasami znaczy wręcz: przydatne tylko dla mnie), ale teraz widzę, że są świetnym sposobem, by na praktycznych przykładach pokazać moje podejście do projektowania gier i, być może, natchnąć Was do podobnych poszukiwań.

 

Co zmienia Patronite?

Starałem się, by założenie profilu na Patronite nie zmieniło zbyt wiele w tym, jak bloguję, a już zwłaszcza, by nie zmieniło niczego na gorsze. W pierwszych dniach po upublicznieniu profilu musiałem się trochę nawalczyć z myślami o byciu kontrolowanym i ocenianym, zwłaszcza w obliczu dużej ilości negatywnych komentarzy na Polterze. Potem jednak uspokoiłem się i obiecałem sobie blogować, jak dawniej, po prostu trochę bardziej dbając o jakość tekstów i ich zrozumiałość. Mając Patronite nie chcę pisać pod Czytelników, ale na pewno chcę pisać dla nich – dzielić się tym, co dla mnie ważne i ciekawe, w możliwie jasny i przystępny sposób. Większa ilość wyjaśnień, streszczanie wcześniejszych wpisów na podobne tematy, dbanie o czytelny układ tekstu – oto główne zmiany, jakie w moim blogu wprowadził Patronite.

Mam wrażenie, że sprawiło to, że od początku sierpnia wzrosła średnia długość wpisu. Zdarzyło mi się oczywiście publikować króciutkie teksty (jak ten o dobrych nawykach scenopisarskich i karnawale Quentina), ale wpisy o tworzeniu mechaniki na podstawie kampanii, testowaniu scenariuszy czy projektowanej przeze mnie sesji solo plus Honor Paladyna są zdecydowanie dłuższe, niż to, jak widziałem domyślną długość tekstu na Laboratorium. Sam nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony wydaje mi się, że ta większa długość wynika z wchodzenia głębiej w temat i rodzi wyższą jakość wpisów, z drugiej wiem, że blog nie jest platformą bardzo przyjazną dla dłuższych form i może lepiej było by dzielić dłuższe tematy na kilka krótkich tekstów.

 

Budżet blogowy

A co zmieniają pieniądze, które przesyłają mi moi patroni? Na chwilę obecną jest to 90 zł na miesiąc – zdecydowanie mniej, niż zarabiają magnaci Patronite w rodzaju Zwierza Popkulturalnego czy Krzysztofa Gonciarza, ale więcej, niż dominujące w kategorii „Blogi” 0 czy, czasami, 10 zł. Oczywiście 90 zł to nie kwota, która mogła by jakkolwiek zmienić mój ogólny standard życia, ale za to zauważalnie poprawia komfort prowadzenia bloga – i to na dwa sposoby.

Pierwszy jest, powiedziałbym, honorowy. Polega on na tym, że dostając za działalność fanowską niewielkie pieniądze czuję się w obowiązku prowadzić ją solidnie, ale po swojemu. Jeden z moich patronów zwierzył mi się w początkach całej akcji, że nieco się obawia, że Patronite wpłynie negatywnie na poziom mojego bloga – że będę pisał, byle pisać i byle przyciągać uwagę fandomu. Rozumiem te lęki, ale wydaje mi się, że przy kwotach, na jakie można liczyć na tej stronie efekt jest raczej przeciwny: dostaję wymierny znak docenienia tego, co się robi, i motywację, by robić tego więcej. A po trochu może i poczucie, że bym sobie nie wybaczył, gdybym dla powiększenia tej kwoty pisał o czymś, co mnie tak naprawdę nie interesuje, czym nie potrzebuję się dzielić.

Po drugie tych pieniędzy nie ma dużo, ale miło jest je wydawać na utrzymywanie bloga. Samo to, że zwracają się koszty konta z własną domeną na Wordpressie jest fajne i budujące, a przy tej kwocie od czasu do czasu pozwalam sobie też na wypromowanie posta o jakimś ważnym wpisie na FB. Trudno się teraz reklamuje blogi erpegowe – zwłaszcza, że reguły robienia tego na Paniach i Panach stały się dużo mniej wygodne – a gdy poświęcę dużo czasu, by zredagować jakiś materiał zależy mi na tym, by dotarł do nieco większej ilości osób. Rzecz jasna skoro taka promocja mieści się (i to z łatwością!) w 90 zł to spokojnie było by mnie na nią stać i bez Patronite, ale łatwiej i milej wydaje mi się na nią pieniądze, które zarobiłem samą reklamowaną działalnością. 

 

Co dalej?

Zakładając stronę na Patronite obiecywałem, że utrzymam ówczesne tempo bloga, póki nie będę obciążony dużą ilością innych obowiązków. Mam wrażenie, że udało mi się dotrzymać tej obietnicy – tempo publikacji nieco spadło, ale za to wzrosła ich średnia długość.

Nie obiecuję za to, że uda mi się je utrzymać dalej, bo oto zaczyna się rok akademicki, ja zaczynam doktorat, kończę magisterkę na innym kierunku i trudno mi na chwilę obecną oszacować, jak bardzo będę zajęty – zwłaszcza, że pewnie będę zajmował się jakimiś pobocznymi zleceniami i inszymi sprawami, by nieco podreperować budżet. Na Patronite obiecuję, że nawet w warunkach większej obowiązkozy będę regularnie prowadził Laboratorium Fabularne, jeśli uzbiera się 500 zł miesięcznie, bo dzięki takiej kwocie jestem w stanie traktować blogowanie jako poboczną, ale stałą pracę dokładającą się w znaczący sposób do mojego utrzymania. Bez tego będę po prostu pisał, gdy będę miał więcej czasu – mam nadzieję, że w październiku starczy mi go na regularne aktualizacje, ale trudno mi cokolwiek obiecać.

Mam za to nadzieję, że lepiej będzie teraz wyglądać proporcja wpisów związanych z konkretnymi projektami do ogólnych. W Warszawie mam więcej okazji do grania i prowadzenia, a pisanie o różnych moich erpegowych przemyśleniach sprawiło, że mam dużą potrzebę testowania ich w praktyce.

Jednym z najbardziej merytorycznych zarzutów, jakie padły pod adresem patronatu nad Laboratorium w początkowej dyskusji nad nim, była uwaga Enca, że obiecuję tylko opisy i przemyślenia, a nie jakiekolwiek konkretne, gotowe materiały – scenariusze i tym podobne. Osobiście uważam, że raporty z poszukiwań erpegowych też mogą być cenne, ale Całkiem możliwe, że w przyszłości Laboratorium Fabularne stanie się projektem obejmującym nie tylko blogowanie, lecz również publikowanie takich materiałów. Praca nad Honorem Paladyna uświadomiła mi, że mam wiele pomysłów, które bardzo chciałbym spisać w formie zdatnej do poprowadzenia przez innych, że jestem jednak przywiązany do tworzenia pomocy erpegowych i chcę znów częściej nad nimi pracować. Co do publikowania takich materiałów trudno jest mi dawać jakiekolwiek obietnice, zobaczymy, co powiedzą bóstwa Czasu i Zmęczenia.

 

Gdybym miał jakoś podsumować te dwa miesiące powiedziałbym, że nic wielkiego się w moim blogowaniu i erpegowaniu nie zmieniło, ale kilka małych zmian jest na lepsze – pojawiły się większa odwaga eksperymentowania i większa dbałość o bloga, a chyba też więcej dyskusji pod wpisami na nim. Wydaje mi się, że trudno oczekiwać czegoś więcej od Patronite, więc ten eksperyment Laboratorium Fabularnego uważam za udany. A o kolejnych – w następnych wpisach!

 

Serdecznie dziękuję ludziom, którzy zdecydowali się zostać patronami Laboratorium Fabularnego - dzięki Wam pracuje mi się nad nim dużo przyjemniej i czuję, że wkładanie w nie czasu i wysiłku ma sens. Wasze wsparcie jest dla mnie naprawdę ważne.

1
Notka polecana przez: Kratistos
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Exar
   
Ocena:
0

Jak wyglada sprawa opodatkowania pieniedzy "zarobionych" na takim patronite?

05-10-2016 11:02
Planetourist
   
Ocena:
0

Jeśli pochodzą z progów wpłat, w których nie obiecuję w zamian konkretnych dóbr lub patroni mimo mojej obietnicy o te dobra nie proszą, uznaje się je za darowiznę i opodatkowuje tylko, gdy przekroczą pewną kwotę (bodajże około 5000 w ciągu czterech/pięciu lat od jednej osoby). W pozostałych wypadkach zazwyczaj są normalnie opodatkowane jako "wynagrodzenie" za konkretny towar czy usługę.

05-10-2016 11:31
139611

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

@ Planetourist

A czy ta zasada, że darowizna jest opodatkowana po przekroczeniu progu nie dotyczy tylko członków rodziny? Tak czy inaczej, gratuluję, że kontynuujesz swoją inicjatywę, wbrew socjalkrzykaczom spod znaku "Ale jakim prawem Ty chcesz zarabiać!".

05-10-2016 14:06
Sonderblat
   
Ocena:
+1

"Polega on na tym, że dostając za działalność fanowską niewielkie pieniądze czuję się w obowiązku prowadzić ją solidnie, ale po swojemu."

Działalność fanowska to jest taka robiona za darmo. Zarabiasz, więc nie podpinaj się pod fanów, którzy faktycznie pracują w czasie wolnym i za "dziękuję".

05-10-2016 15:04
139611

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

@ Sonderblat

Skoro Grodzki może powiedzieć, że czuje się kobietą i wszyscy muszą go traktować jak kobietę, to Planetourist ma prawo powiedzieć, że jest fanem i nikt nie może go oceniać. Przecież samoocena ma obiektywną moc sprawczą, co nie?

05-10-2016 15:19
Kratistos
   
Ocena:
+5

@Sonderblat

Plane jak dostał pierwszą złotówkę założył garnitur i zaczął myśleć o płatnych DLC do rozpisywanego scenariusza. Niestety dla Ciebie ma już swój korporacyjny zespół prawników niszczących ludzi piszące takie głupoty. Policja jutro od szóstej będzie sprawdzać czy nie masz nielegalnych fanowskich tekstów do Wolsunga. 

05-10-2016 17:21
nerv0
   
Ocena:
0

Działalność fanowska to jest taka robiona za darmo. Zarabiasz, więc nie podpinaj się pod fanów, którzy faktycznie pracują w czasie wolnym i za "dziękuję".

whaaat

06-10-2016 06:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.