» Blog » Q: Kondensowanie Poszukiwacza
03-09-2013 16:03

Q: Kondensowanie Poszukiwacza

W działach: Quentin, RPG, sesje, Plane poleca | Odsłony: 419

Q: Kondensowanie Poszukiwacza

Witajcie!

 

Jak już pisałem, W poszukiwaniu poszukiwacza to cudny scenariusz bezwzględnie zasługujący na przeczytanie i rozegranie. To drugie udało mi się przed Polconem.

Różne zawirowania sprawiły, że miałem tylko dwójkę graczy: Squida i Kasię. Kasi, miłośniczce postaci z osobistymi sekretami, powierzyłem Josepha, a Squid zdecydował się grać Helen - i dobrze, na tych dwóch postaciach można stworzyć genialną historię. A "efekt Kagematsu", czyli granie przez każdego osobą innej płci, był bardzo ciekawy.

Mimo całego mojego zachwytu nad tą przygodą widzę w niej wady: zbyt dużo scen i postaci, za mały wpływ bohaterów na fabułę - tło i karty postaci powalają, akcja już niekoniecznie. Dlatego zdecydowałem się zrobić mały eksperyment i skondensować scenariusz. Dość często pojawiają się w nim dwa elementy, które w sumie niewiele się od siebie różnią i łatwo zlać je w jeden.

I tak usunąłem Soaresa, głównym spiskowcem ManiKongo czyniąc szamana Mabrukiego. Uznałem, że czarownik z wioski zdominowanej przez białych też może rozumieć obie cywilizacje i być dzięki temu świetnym agentem ManiKongo. Co więcej, stał się dzięki temu Powracającym BNem, a tych Poszukiwaniom trochę brakuje. W każdej scenie pojawiał się w nowej roli - dziwacznego starca, potężnego dowódcy i wreszcie mściwego okrutnika.

W ramach kondensowania zlałem bowiem Ukrytą Wioskę z Wioską Songa, a co za tym idzie Silvę "ukrzyżował" szaman. Ponieważ wątek męczenia Olivera przez ManiKongo, by udowodnić śmiertelność białych jest bardzo mocny i interesujący, wolałem go rozegrać na oczach graczy - Mabruki torturował Portugalczyka właśnie po to, by jego ludzie zaczęli myśleć o Europejczykach jako o zwykłych ludziach.

Przy tej okazji nie mogłem się powstrzymać i dodałem jeden wątek prawie zupełnie od siebie - szaman rozpuścił plotkę, że przeklął Volkova i ten w trzy dni zginie, a duchy będą mścić się na wszystkich, którzy się do niego zbliżą. Sceny ukazujące charakter Rosjanina w konkursowej wersji scenariusza wymagały obecności Horacego i Anziki, więc wymyśliłem to przekleństwo jako alternatywną metodę ekspozycji łotra - w Mbzinga gracze zastali go biczującego niewolnika, który nie chciał usłużyć przeklętemu panu i odbyli z Volkovem ciekawą rozmowę o tym, jak łatwo porządny Europejczyk może zwariować w Afryce i zacząć wierzyć w zabobony. To, swoją drogą, wzmocniło też inną z dobrych stron tego scenariusza - niepewność, czy afrykańska magia jest prawdziwa.

I wreszcie połączyłem Gitebe z Bampangu - łowca był na pumbos, wmieszał się między napastników i śledził ich dla Volkova.

A mechanika? Bardzo mi zależało, by Poszukiwanie pozostało storytellingowe, ale dawno storytellingu nie uprawiając wolałem podbudować go jakąś niby-mechaniką. Mając w drużynie Squida sięgnąłem po Swords & Wizardry - postaci miały sześć dedekowych atrybutów, które do niczego nie były potrzebne, ale patrząc na nie ustalałem, czy coś się udaje automatycznie, czy trzeba o to zagrać ze mną w papier-kamień-nożyce. Pod koniec sesji poeksperymentowałem też z Wyrzuć Poniżej Atrybutu Na K20.

Sesja!

Tyle o przygotowaniach, przejdźmy do gry. Nie widzę sensu w dokładnym streszczaniu kolejnych wydarzeń, gdyż ze względu na liniowość przygody niewiele mogły różnić się od tych ze scenariusza - opowiem tylko o tym, co udało się ciekawie... albo nie udało.

Przede wszystkim udała się magiczna Afryka. To w pełni realistyczny scenariusz, ale nie od razu jest to jasne i graczy nietrudno skłonić do wiary, że dookoła nich dzieje się najprawdziwsza magia. List Olivera z "krainy duchów" i klątwa rzekomo nałożona na Volkova stworzyły podbudówkę pod niesamowity klimat, a jakby tego było mało w puszczy Helen zachorowała na malarię i jej zwidy sprawiały, że droga do ManiKongo naprawdę wydawała jej się przeprawą w krainę duchów. Zwłaszcza, że na granicy wzroku zawsze czaiła się upiornie "upiększona" Tutu...

A skoro my już przy tym, wybornie udała się Helen. Rozumiem obawy komentujących o to, by ta kobieta nie stała się postacią negatywną, ale na sesji Squid cudnie poprowadził wszystkie jej wady sprawiając, by mimo nich dało się ją lubić. Z początku pani Landon była po prostu zagubioną damą nie rozumiejącą świata, w którym się znalazła, i motywów własnego męża. Potem, widząc okrucieństwo białych i czarnych, była nim coraz bardziej przerażona i wreszcie uznała, że chce po prostu odnaleźć Olivera - a odnalazłszy go i poznawszy jego sekret, poddała się malarycznemu szaleństwu i uciekła w dżunglę. Miłym smaczkiem było też to, że pani Landon uznała list Olivera za skierowany do siebie, a więc obie postaci miały się za jego adresatów.

Wydaje mi się też, że całkiem nieźle udało się tło - okrucieństwo Volkova nie tylko naprawdę zniechęciło do niego postaci, ale też sprowokowało równie nieludzkie poczynania czarnych (ukrzyżowany Silva), a odkrycie handlu niewolnikami przez ManiKongo wzbudziło w postaciach poczucie, że trafiły w środek konfliktu, w którym nikt nie ma racji.

I wreszcie dobrze udała się mechanika - widząc przed sobą Siłę, Charyzmę itp. postaci i jednocześnie pamiętając, w czym mają być dobre według swoich opisów szybko rozstrzygałem wszystkie wątpliwe sytuacje, w razie niepewności prosząc o bardzo proste testy. Powiedziałbym, że trochę rozmyło to granicę między mechaniką a fabularnym pomyślunkiem - na targu niewolników Helen udaje, że mdleje, by człowiek Volkova pozwolił Josephowi odejść z pola walki dla dobra damy: dobry pomysł, a ja nie muszę się zastanawiać, czy na niego pozwolić, bo mam przed sobą Charyzmę 17 pani Landon.

A co się nie udało?

Muszę w tym miejscu przeprosić Kasię, bo Joseph nie całkiem wyszedł. Z założenia ma to być postać cichsza i mniej aktywna od władczej Heleny, ale przez brak Anziki tajemnica lekarza była bezpieczna aż do spotkania Olivera i Kasia nie mogła praktycznie nic zrobić z takim ciekawym sekretem (poza finałową, obłędnie mocną petardą). To jednak nie wada scenariusza, a niepełnej obsady - choć dwa dni później Petra Bootman przekonała mnie, że i w pełnej wersji scenariusza można wykorzystać tę tajemnicę lepiej, prowokując niewygodne dla Josepha sytuacje: na przykład zmieniając scenę z handlarzem niewolników tak, by proponował on zepsutemu Horacemu kupno dziewicy dla lekarza. Zresztą to nie jedyny dobry pomysł Petry - z nadzieją czekam na wersję Poszukiwań z jej udoskonaleniami.

Finał wyszedł nieźle dzięki szaleństwu Helen, ale mógł lepiej - to jednak znowu jest głównie efekt tego, iż graliśmy tylko w dwie osoby i nie miał kto się pokłócić. Powinienem był to przewidzieć i podrasować go zamiast pozostawić jako ujawnienie związku z Josephem i walkę z Volkovem - przepraszam!

Ogólnie rzecz biorąc była to jedna z najlepszych sesji, jakie ostatnio prowadziłem i jest to przede wszystkim zasługa cudnego, inspirującego, niezwykle ciekawego świata wykreowanego przez Blublu. Fabuła wymagała pewnych poprawek (i wcale nie twierdzę, że zrobiłem wszystkie potrzebne), ale postaci i tło były dokładnie takie, jakie przyszły na Quentina i sprawdziły się fenomenalnie. Blublu, serdecznie Ci dziękuję za tę przygodę i życzę kolejnych równie dobrych!

Podziękowania dla ludzi, którzy pomogli Niedokończonym zdobyć wyróżnienie w Quentinie, gratulacje dla reszty i luźne myśli o konkursie - kolejnym razem.

Komentarze


kaduceusz
   
Ocena:
+3
"Miłym smaczkiem było też to, że pani Landon uznała list Olivera za skierowany do siebie, a więc obie postaci miały się za jego adresatów."

Niezłe! :-D
03-09-2013 17:35
blublu
   
Ocena:
+6
Wow, w tym miejscu chcę powiedzieć, że quentin zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie wiem czy jest inny konkurs w którym ludzie poświęcają tyle czasu i energii na analizowanie i recenzowanie swoich prac. To jest bardzo motywujące! Dzięki Plane, że chciało Ci się przeczytać scenariusz, zanalizować i poprawić go a potem jeszcze o tym napisać! 
Gdybym miała wybrać tylko 2 postaci z 4 to mój wybór byłby taki sam, to chyba oczywiste. Z tego co piszesz rzeczywiście wybrałeś ze scenariusza to, co najlepsze. Co do kondensacji - wow, teraz żałuję, że nie dałam tego tekstu nikomu wcześniej do sprawdzenia, może z takimi radami coś by wygrał :P. Jedyne czego mi żal, to Soares, bardzo lubiłam tego BNa i przemyślałam jego historię ale rozumiem Twój wybór. Połączenie Gitebe i Bampangu - teraz nie wierzę że sama na to nie wpadłam.
Co do sekretu Josepha - było kilka patentów jak go wykorzystać, nie napisałam o nich i teraz żałuję. Kiedy prowadziłam przygodę założyłam, że Fiodor dowiedział się o sekrecie Olivera i powiedział o tym Houdidze. Ten z kolei powiedział o tym Silvie, kiedy chciał go przekabacić na swoją stronę. Kiedy bohaterowie spotkali uwięzionego Silvę ten zaczął po portugalsku szantażować Josepha aby ten mu pomógł. To postawiło Alby'iego w wyjątkowo słabej sytuacji kiedy inni gracze podejrzliwie pytali się go o czym rozmawia z Felipe po portugalsku. Ostatecznie sytuację uratowała Hellen oddając wodzowi swój cenny naszyjnik.
Co do finału - u mnie był dramatyczny: Joseph desperacko rzucił się na Fiodora i zabił go, sam ledwo uchodząc z życiem. Horacy nie przeszedł na stronę Hellen i ta przyłożyła nóż do gardła Mamebe aby zaszantażować pozostałych. Nie udało się jej to jednak i wtedy próbowała ucieczki. Ostatecznie zabiła ją Anzika, miażdząc jej głowę kamieniem. Horacy w ostatniej chwili zginął z rąk Bampangu, który strzelił mu prosto w brzuch. W ramach epilogu, gracze, którzy przeżyli postanowili pozostać w Kongo i pomóc Oebede i Tutu w walce z niewolnictwem.
03-09-2013 18:56
Aesandill
   
Ocena:
+2
@ blublu
Jeśli będziesz coś jeszcze pisała na Q. i będziesz potrzebowała opini chetnie sie zapoznam i w na miare swoich możliwości pomogę.
Pozdrawiam
Aes

 
03-09-2013 19:39
dzemeuksis
   
Ocena:
0
@Aesandil
A potem wymażesz sobie pamięć i rzetelnie ocenisz scenariusz z pozycji sędziego. ;)
03-09-2013 20:03
Aesandill
   
Ocena:
+2
@ dzeme
Ej, w przyszłym roku na moim wygrzanym miejscu będzie siedział już Łukasz Fedorowicz :D
03-09-2013 20:15
blublu
   
Ocena:
+3
dokładnie, czyli to jemu trzeba wcześniej słać scenariusze ;)
w ogóle zróbmy sobie za rok przedquentinowe wzajemne recenzowanie swoich tekstów! porozgryzamy nasze błędy przed kapitułą! 
a tak serio: dzięki, Aes, upomnę się ;)
03-09-2013 20:59
dzemeuksis
   
Ocena:
+3
@Aes
Tak myślałem, ale podpuściłem Cię na wyjaśnienie, żeby zawczasu uciąć spekulacje o spiskach, jakie niechybnie by się pojawiły.
03-09-2013 21:09
Planetourist
   
Ocena:
+2
Też mi było żal Soaresa, ale zwyciężyła chęć uspójnienia scenariusza. Teraz się zastanawiam, czy nie było by dobrze podzielić wątków tej postaci między Mabrukiego a Anzikę - dając zakonnicy kontakty wśród powstańców można nieco (ale nie bardzo) zwiększyć wpływ drużyny na przebieg wydarzeń. Wpadłem na to dzięki rozsądnym uwagom Rincewinda z Polconowego panelu o Quentinie.
Faktycznie szkoda, że nie spisałaś wątku z Silvą, bo ratuje on scenariusz od jednej z głównych wad. Ja z kolei żałuję, że sam nie wpadłem podczas prowadzenia na to, że BNi towarzyszący Oliverowi zauważyli jego skłonności.
Finał w Twoim wykonaniu brzmi świetnie i jest to chyba jedyna scena, która kompletnie się u mnie zawaliła przez zbyt małą liczbę graczy - ona powinna być ciekawa tylko dzięki konfliktowi między nimi, ale gdzie tu konflikt, gdy jedna osiągnęła swój cel, a druga ma ciężki napad malarii i depresji?
Co przypomina mi jeszcze o jednym smaczku z mojej sesji: Volkov w końcu uwierzył w klątwę i próbował się zastrzelić, ale nieskutecznie. Próba samobójcza otrzeźwiła go i z nowym zapałem wyruszył w dżunglę, by zemścić się na czarnych, w których szarlatanerię uwierzył. Gdy po sesji rozmawialiśmy o niej i powiedziałem, że fajnie było patrzeć, jak gracze uwierzyli w fałszywą magię szamanów usłyszałem mniej więcej: Jak to nie była prawdziwa? Przecież Volkovowi się spełniło! 

Też polecam się jako czytacz scenariuszy i z chęcią przyślę Ci swój, o ile będę startował w przyszłym roku.
 
03-09-2013 21:26
blublu
   
Ocena:
0
o, pomysł z nieudanym samobójstwem Volkova niezły. a jak gracze dowiedzieli się o tym, że próbował się zastrzelić?
04-09-2013 09:28
etcposzukiwacz
   
Ocena:
+2
Popatrzyłem na tytuł i poczułem się doceniony. Nareszcie przygoda o mnie! :) ... a nie, jednak nie o mnie. Co za cios ;(
Swoją drogą wygląda ciekawe, może by tak to w SW umieścił.
04-09-2013 11:40
Aesandill
   
Ocena:
0
@ etc
Jeśli przez SW masz na myśli Savage nie StarWarsy to imho nie najlepszy* wybór machaniki pod poszykiwacza. Fate może czy inna ladyblackbird/tsoy lub nawet WOD jak masz wiaderko na kości.

 * zbyt heroiczna i za mało klymaciarska.
04-09-2013 13:11
Planetourist
   
Ocena:
0
Co do samobójstwa: niestety nie udało mi się wpleść go w fabułę i dowiedzieli się o nim w epilogu, podczas ustalania przyszłych losów drużyny. Ale i tak odniosło swój skutek, bo uczyniło Volkova dużo bardziej wrednym typem.

Savage Worlds faktycznie jest zbyt heroiczne pod Poszukiwacza - WoD brzmi nieźle, a ja dodatkowo polecam szkieletowe S&W jak na mojej sesji.
04-09-2013 17:57
kaduceusz
   
Ocena:
0
Może BRP, żeby jak najmniej wchodziła w drogę?
04-09-2013 18:56
Planetourist
   
Ocena:
+2
Gorath na Savagged sugerował Cthulhu i to całkiem niegłupie. Zwłaszcza, że nawet w bazowej wersji przygody są okazje do tracenia Poczytalności: Tutu, nieludzki trud, dżungla nocą... ciekawie wyglądała by przygoda, w której gracze wariują bez pomocy Sił Wyższych.
04-09-2013 19:03
blublu
   
Ocena:
+1
no u Ciebie właśnie tak było - hellen zwariowała, czyż nie? :)
ja dodam od siebie, że graliśmy na mocno zmodyfikowanym świecie mroku i było spoczko. ale żaden ze mnie koneser rpg'owych mechanik.
04-09-2013 21:17
Planetourist
   
Ocena:
0
Jak to ujął Squid: podczas napisów końcowych była szalona. Może wreszcie się opamiętała, ale to już nie jest część tej historii ;)
04-09-2013 21:20

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.