» Blog » Twarze Urdy: Eduardo Haido
14-09-2011 20:13

Twarze Urdy: Eduardo Haido

W działach: Wolsung, BNariusz, Plane przedstawia, Twarze Urdy | Odsłony: 7

Witajcie! Noszę się z zamiarem spisania dość obszernego zbioru BNów ze wszystkich zakątków wolsungowej Urdy. Pierwsze postaci idą mi jak po maśle i tworzę je z prawdziwą przyjemnością, ale nim zabiorę się za ich masową produkcję, chciałbym zasięgnąć języka u Was. Otóż: jak Wam się podoba taki, a nie inny sposób opisywania BNów? Czy jest fajny, przejrzysty, ciekawy? Czy toto się przyda na sesjach? Czytajcie i komentujcie przykładowe postaci, a obiecuję zalew fajnych BNów! Eduardo Haido i jego rodzina, najbardziej plugawa scylla wszechczasów Wotania potrzebuje każdej pary rąk do powojennej odbudowy i rozwoju przemysłu, więc Politechnika Heimburska chętnie wita w swoich progach studentów i naukowców z innych krajów. Przywożą oni dziwne i często śmieszne dla Wotańczyków zwyczaje, więc plotkuje się o nich długo i z pasją. Żaden z nich nie wzbudza jednak takich emocji, jak Eduardo Haido, ogrzy alchemik z Królestwa Scylli i Charybdy. O Eduardo nie tyle się plotkuje, co raczej się go oczernia – a co najgorsze, większość wieści o jego ciemnych stronach to prawda. Najpierw mówi się o jego badaniach – nie ulega wątpliwości, że ich wyniki są wybitne, ale sposób dochodzenia do nich budzi poważne wątpliwości. Eduardo słucha bowiem instynktu i na pytanie „czemu zrobił to Pan akurat tak?” rzadko ma odpowiedź bardziej zadowalającą, niż „ten pomysł wydawał się dobry” – a wiadomo, że w poważnej nauce poprawne i dające się powtórzyć obliczenia są równie ważne, jak sam wynik. No i, że „instynkt” wielu wybitnych naukowców w końcu okazał się podszeptami z Astralu albo i Otchłani. To jednak mogło by mu uchodzić płazem. Ogr z żyłką naukowca jest tak wielkim ewenementem i cennym nabytkiem dla społeczeństwa, że wielcy świata nauki wybaczyliby mu formalne braki. Wybaczyliby, gdyby był grzeczny – a nie jest. Eduardo to, oględnie mówiąc, cham i pieniacz, dyskusja z którym szybko przeradza się w kłótnię albo i bójkę – a jeżeli ktoś siedzi cicho i tylko kiwa głową wnet usłyszy, że skoro nie ma nic do powiedzenia, najwyraźniej nie rozumie prac Ulatyjczyka i jest zwykłym kretynem. Gdyby jego odkrycia (Eduardo bada wszelkie gałęzie alchemii organicznej) były choć odrobinę mniej cenne, zapewne już dawno usunięto by go z Politechniki. To oczywiście nie koniec plotek. Gdy już omówi się skandaliczne podejście ogra do badań, wspomina się o jego powiązaniach ze scyllą – Eduardo często spędza czas wolny w towarzystwie niziołków, a wotańska policja już kilka razy prawie udowodniła mu ukrywanie gangsterów lub kontrabandy. Prawie, bo rewizje nigdy niczego nie wykazały. Na końcu schodzi się na prywatne tematy i ze śmiechem lub zażenowaniem wspomina, że pan Haido to łamacz serc i zarazem stały bywalec dzielnicy czerwonych latarni. Śledząc jego podboje można odnieść wrażenie, że bardziej od samego sam na sam z kobietą fascynuje go łamanie serc i dominacja nad partnerką. W kręgach arystokracji krążą opowieści o dziedziczkach, przygody których z tym ogrem miały w sobie coś ze znęcania się, ale i tak nie mogły mu się oprzeć. I to mimo tego, że wulgarny alchemik jest brzydki nawet, jak na ogra – nikt nie zaprzeczy, że w jego rysach i mimice jest coś rybiego i, jak dziecinnie by to nie brzmiało, bardzo złego. Konserwatywni Woltańczycy rwą sobie włosy z głowy na samą myśl, a słyszące te plotki damy z Korioli czy Ys szepcą między sobą, że im zimniejszy mąż, tym gorętszy kochanek. Prawdopodobnie, jak straszne by to nie było, w wyższych sferach muszą być damy, które regularnie spotykają się z brutalem – ktoś musi go kryć, inaczej wściekli ojcowie już dawno zniszczyliby jego karierę. Wiedząc tyle o samym Eduardo, mało kto odważy się zbierać informacje o jego rodzinie. A gdy już się odważy, pewnie tego pożałuje – cały ród Haido to za dużo tajemnic dla jednej głowy. Rodzina faktycznie jest scyllą – niewielką, ale darzoną wielkim, podszytym strachem szacunkiem przez inne niziołcze rody. Jest ku temu kilka powodów. Przede wszystkim, panny Haido swobodnie nawet jak na niziołki biorą sobie ogry za kochanków. Gustują nie tylko w cywilizowanych małpoludach, ale też członkach niewielkiego, dzikiego plemienia mieszkającego w okolicach Paszczy – legendarnego leża Charybdy. W tych ograch i ich potomkach jest coś odtrącającego, jakby rybiego, a atmosferę tajemnicy potęguje fakt, że nikt nie słyszał o starcach z tego szczepu. Plotki, jakoby dożywszy starości stawali się krakenami to czysta fikcja, ale pewien uczony spekuluje, że może to być zniekształcona prawda – w rzeczywistości stare ogry z Paszczy po prostu zmieniają tryb życia na wodny. Czy tak naprawdę jest, tego nikomu nie udało się ustalić.
Za kulisami Warto wspomnieć, że „h” na początku wyrazu jest nieme w języku włoskim, a więc i ulatyjskim. Potworny alchemik będzie według graczy nosił przyjemne, „operowe” nazwisko „Aido”, dopóki ktoś nie zapisze go im postaciom na kartce. Wtedy pewnie skojarzą go z panem Hyde’m i będą mieli w tym względzie zupełną rację. Swoją drogą, wymowa słowa Haido brzmi bardzo włosko, ale zapisane wygląda ono raczej na japońskie. Możesz rozwinąć ten niepozorny trop, przypisując tej scylli kontakty z Orientem. Niech mackowaty kult ogarnia cały świat – zupełnie jak w opowiadaniach Lovecrafta!
Nikt nie wie też, czy te plotki wiążą się jakoś z Ariellą Haido, matką chrzestną rodu i potężną morską wiedźmą. Zasuszona staruszka najlepiej ze wszystkich mafijnych matron kontroluje krakeny i podobno ma na usługi całe plemię „ryboludzi”, żyjące w zatopionych jaskiniach pod jej rezydencją na obrzeżach Skyllo. Wiadomo też, że w młodości wiele podróżowała po Lemurii, a zorientowani (a może po prostu miłośnicy sensacji?) przysięgają, że uczyła się wtedy dziwnych rytuałów od szamanów pigmejów – dzikich, czarnoskórych niziołków. I wreszcie krążą plotki, jakoby w przeciwieństwie do wszystkich innych matron miała nad sobą jakiegoś potężnego zwierzchnika – nikt nie przypuszcza nawet, kim on może być.
Skyllo i Charybda? Jedną z najbardziej fantastycznych hipotez dotyczących początków dualizmu głosi, że pierwsza Święta Para była przed nawróceniem arcykapłanami innego podwójnego kultu. Czcił on Skyllo i Charybdę, dwa morskie Starsze Bóstwa. Istoty te miały swe leża wśród wysp Półwyspu i składano im ofiary z ludzi. Wraz z pojawieniem się Justusa starsze bóstwa zniknęły, a zagubieni arcykapłani dwóch potworów zapoczątkowali kult Boga i Bogini. By zerwać z przeszłością i wymazać z pamięci kult innej pary bogów, Skyllo – święta wyspa męskiego potwora – przemianowana została na Scyllę. Rodzi to wiele pytań: czy kult potworów przetrwał? Jeżeli tak, co wspólnego ma z nim Ariella Haido i fakt, że stolica państwa kilkadziesiąt lat temu została przemianowana na Skyllo? Jeżeli Ariella jest Matriarchinią potwornej religii, kto jest patriarchą? Czy Skyllo i Charybda to te same istoty, które kulty szaleńców do dziś czczą jako Ojca Dagona i Matkę Hydrę?
Działania rodu Haido nie są żadną miarą mistyczne czy niezwykłe – jak każda scylla, ściąga on haracze i zajmuje się przemytem. Wyróżnia go tylko to, że inne rody bardzo rzadko wchodzą mu w drogę i spektakularne sukcesy w szmuglowaniu lotosu z Lemurii – zupełnie, jakby rodzina miała prywatny, nie mający nic wspólnego ze statkami szlak przerzutu kontrabandy. Trudno też odmówić dziwactwa jej członkom – prawie każdy, Niziołek czy ogr, jest mrukliwy, łatwo się gniewa i mówi trochę niewyraźnie, jakby miał za dużo śliny w ustach. Eduardo jest więc w miarę normalnym przedstawicielem swego rodu. Co taki ktoś robi na Północy, z dala od domu? Sprawdza, jak sposób życia i wiedza magiczna Haido sprawdza się w nowoczesnym, technomagicznym społeczeństwie. Świetnie wywiązuje się z tego zadania, odnosząc sukcesy jako alchemik i przygotowując grunt pod bardziej złowieszcze działania rodu, o których wolę nie mówić. Jednocześnie jednak nosi w sobie wielkie zagrożenie dla swych ziomków – Enrico. Enrico to przeciwieństwo Eduarda – pogodny i altruistyczny do bólu żyje tylko po to, by pomagać innym. Choć ma tę samą twarz, co inżynier Haido, gości na niej tak radykalnie inna mina, że nie każdy pozna w nich jedną i tę samą osobę. Ten dobry duch powstał, gdy Eduardo próbował alchemicznie wzmocnić swoje geny ogrów znad Paszczy. Eliksir nie udał się i zamiast uczynić ogra jeszcze bardziej obcym, rozbudził w nim drugą, dobrą osobowość. Po kilku godzinach Eduardo ocknął się na ulicy, pochylony nad dziękującym mu za datek żebrakiem. Potwór walnął biedaka w twarz i uciekł przerażony. Choć starał się ze wszystkich sił, nie udało mu się uwolnić od Enrico i odtąd zawsze, gdy zrobi jakieś wielkie draństwo, na kilka godzin budzi się w nim społecznik, altruista i lekarz ubogich. Jedynym osiągnięciem złego w walce z dobrym było odkrycie, że był o krok od zatracenia się w tej dobroci – gdyby przyjął większą dawkę felernej mikstury, na zawsze stałby się znienawidzonym alter ego. Nie zniszczył jednak eliksiru, gdyż liczy, że badając go najszybciej odkryje recepturę mikstury, która zabije Enrico. Skoro płyn, który może dać mu normalne życie, jest na wyciągnięcie ręki, czemu Enrico po niego nie sięgnie? Z prostego powodu: on o tym nie myśli. To golem altruizmu, istota żyjąca tylko po to, by pomagać innym – nie myśli ani o walce ze złem, ani o sobie. Eduardo jest więc bezpieczny, przynajmniej dopóki ktoś nie dowie się prawdy od jego drugiego ja i nie przekona go, że stłamszenie złego ogra jest dobrym pomysłem. By do tego nie doszło, niziołczy kuzyni alchemika ciągle mają go na oku i gdy tylko się przemieni, zaczynają polowanie. Enrico boi się ich skrzywdzić, więc zwykle szybko pada, zmożony nasenną trucizną i po kilku godzinach budzi się w swej pracowni jako Eduardo. Ktoś, kto na zawsze przemieniłby Eduardo w Enrico, stałby się celem vendetty rodu Haido. Można spotkać: na Politechnice Heimburskiej podczas wykładu lub kłótni, w scyllijskiej knajpce z podejrzanie wyglądającymi niziołkami, w buduarach spragnionych emocji Wotanek, na konferencjach naukowych gdziekolwiek na świecie.
Pomysły na przygodyEksploracja – podróż do Lemurii śladami cywilizacji pigmejów nie ma prawa być nudna – zwłaszcza, że na miejscu drużyna spotyka ogra z Heimburga, cieszącego się poważaniem dzikusów i chcącego pozbyć się odkrywców. Salony – ojciec najpiękniejszej młodej panny w Heimburgu szuka kogoś, kto nawiązałby z nią płomienny romans i tym samym wybił jej z głowy Eduardo – ogień należy zwalczać ogniem. Śledztwa – detektyw ze Skyllo przyjeżdża do Heimburga sądząc, że Eduardo to najsłabsze ogniwo rodu Haido. Może ma rację, ale najsłabsze nie znaczy słabe – nie obędzie się bez pomocy drużyny. Ryzyko – drużyna ratuje przyjaznego brzydala przed scyllą i tym samym zyskuje okazję na zniszczenie Eduarda. Trzeba tylko przebić się do jego strzeżonego przez niziołki i twory mackowatej technomagii laboratorium, a potem pomóc naiwnemu Enrico rozpocząć normalne życie.
Domyślna konfrontacja: dyskusja Przeciwnik, ogr, pula 3k10, odporność: 5 Zdolności:
  • Atuty: agresywna dyskusja, bez sentymentów, niepokorny, silny cios, szósty zmysł, zapaśnik, zawoalowana groźba
  • Narwany: Eduardo nie znosi przyznawać się do błędu. Atakując zastraszaniem albo ekspresją postać, która pozbawiła go znacznika dzięki perswazji lub wiedzy akademickiej, za żeton dodaje +5 do testu.
  • Naukowiec: w dyskusji można atakować pana Haido za pomocą wiedzy akademickiej.
  • Obce dziedzictwo: raz na scenę, za żeton +5 do dowolnego testu lub cechy defensywnej – Eduardo może wpleść w pogróżkę obce, groźne słowo, skoczyć wbrew prawom fizyki, mieć serce w dziwnym miejscu itp.
  • Siłacz, zwierzęcy magnetyzm – cechy rasowe ogra;
  • Technomag-demonolog: moce: Kontrola Maszyn (parowy mini-imp), Kuszenie (serum słabej woli); zaklęcia: Wzmocnienie Atrybutu (Krzepa – serum siły).
  • Umiejętności: okultyzm 6/8+, półświatek 6/8+, technika 9/8+, wiedza akademicka 9/8+.
  • Wsparcie: za żeton wzywa 6 niziołków ze scylli. Mają statystyki przestępców (Wolsung, str. 449), żadnych opcjonalnych zdolności i strzelanie 6/9+.
Walka: walka (gołymi rękami) 6(9)/8+, strzelanie 3/9+; obrona: 18. Niepokorny, silny cios, zapaśnik. Gdy ktoś pokłóci się Eduardo lub zadrze z jego kuzynami, może go spotkać w ciemnej uliczce. Pościg: ukrywanie się 6/9+, wysportowanie 9/8+, spostrzegawczość 3/9+; wytrwałość: 16. Bez sentymentów, szósty zmysł. Nikt nie mówi, że z tej ciemnej uliczki nie wolno się wycofać. Eduardo raczej będzie uciekał, gdy drużyna przyłapie go na współpracy ze scyllą[i/]. Dyskusja: [i]ekspresja 6/8+, perswazja 3/8+, zastrasznie 9/8+; pewność siebie 18. Agresywna dyskusja, narwany, naukowiec, zawoalowana groźba, zwierzęcy magnetyzm. Przegadanie Eduardo to pewny sposób na zdobycie uznania profesorów Politechniki. Rozsądną stawką jest też sprowokowanie go do ataku w miejscu publicznym.
Panie Hyde… doktorze Jekyll?Enrico korzysta ze statystyk Eduardo, z jednym wyjątkiem: zamiast zastraszania ma perswazję 9/8+. By dodać zniszczeniu pana Haido szczypty dramatyzmu możesz uznać, że po przyjęciu drugiej dawki eliksiru Eduardo wraca na jedną, ostatnią chwilę i próbuje popełnić samobójstwo! Można go skrępować (walka), dać Enrico czas (pościg) lub przekonać ogra, że np. w umyśle Enrico przynajmniej jego badania ocaleją (dyskusja). W obu przypadkach dobra strona ogra będzie wspierała drużynę – ilekroć Eduardo dostanie trefla ♣ jako kartę inicjatywy, po jego akcji Enrico przejmuje na chwilę kontrolę i atakuje go perswazją 9/8+ z pulą 3k10 (z karą -5 poza dyskusją, ale bez ryzyka utraty znacznika). Dzieje się to nawet, gdy Eduardo zmieni inicjatywę kartą z ręki. Gracz może odrzucić z ręki trefla (Walet lub wyżej), by wywołać ten sam efekt. Nigdy jednak Enrico nie może działać częściej, niż raz na rundę.

Komentarze


Wędrowycz
   
Ocena:
+1
Bardzo fajny tekst! Świetny pomysł na międzynarodowego BNa, którego można powiązać z wieloma motywami.
Mam jednak parę uwag (wszystko oczywiście moim zdaniem) :)
Po pierwsze: określanie, że matka chrzestna rodu Haido jest 'najlepsza' w kontroli krakenów jest niepotrzebne i za bardzo zmienia wizję kraju. Wystarczy powiedzieć, że jest w tym bardzo dobra - nie odbierze to jej estymy i nie zaburzy równowagi między mafiami (dla których krakeny to bardzo ważni sprzymierzeńcy).
Po drugie: powiązanie ogra z matką chrzestną jest zbyt oczywiste. Jeśli mają to samo nazwisko, a profesor jest podejrzany o kontakt z mafią, to gracze od razu to złapią. Te więzi powinny być nieco bardziej ukryte.
Po trzecie: przy spiskowej teorii o początkach Dualizmu pomijasz absolutnie proroka ormitów i królową. Trzeba ich koniecznie jakoś wpleść do tej historii.
Po czwarte: genaralnie spróbuj ograniczyć generalizowanie. Piszesz o "najbardziej plugawecj scylli", "najbardziej kontrowersyjnym profesorze". Nie jest to konieczne, żeby aż tak ich wywyższać - nie bój się, sami z siebie są ciekawi :) A poza tym ograniczasz pole do popisu innym, np. mnie! :P
14-09-2011 20:32
Planetourist
   
Ocena:
+1
Wielkie dzięki za uwagi!

Co do pierwszej i czwartej – racja, zmienię to. Z kolei spraw drugiej i trzeciej moim zdaniem nie ma sensu tykać. Powiązania są oczywiste, gdy ktoś pozna historię rodziny – ale po pierwsze, nie każdy ją zna, a po drugie co z tego, że gracze załapią? Sądzę, że w Wanadii pochodzenie z S&C nieomal automatycznie oznacza jakieś, choćby i rodzinne, więzy z mafią – trudno zamknąć cały naród, prawda? A jeżeli wkurzeni na chama, gacha i brzydala gracze wytoczą mu prywatną wojnę – czemu by nie?
Z kolei co do Al Ben Hura i Tytanii – nie wiem, jaką rolę mieliby odegrać w mojej teorii spiskowej. O ile dobrze rozumiem historię Wolsunga, ta para spłodziła Justusa i wychowała go w duchu dualizmu (który chyba sami wynaleźli (-; ), ale kult powstał w Res, niezależnie od nich. Aż się prosi, by – podobnie, jak w naszym świecie – przejmował on pewne elementy starszych, pogańskich wierzeń.
Ale Ty siedzisz trochę dłużej w Wolsungu, więc może poprawisz mnie w tej drugiej sprawie.
14-09-2011 20:49
Wędrowycz
   
Ocena:
+1
Moim zdaniem dualizm jako wyznanie musiał powstać po śmierci Justusa. On zjednoczył cywilizacje, za stolicę obejmując Res, więc dlatego tam rozwijał się później kult. Pewnie przejmował pogańskie wierzenia, ale tym, co odróżnia go od nich jest postać syna boga i bogini. Poza tym raczej nikt nie podważa istnienia Al Ben Hura i Tytani, więc ciężko byłoby wcisnąć ludziom, że to tak naprawdę były dwa potwory.

Ale jak się trochę kreatywnie pogimnastykujesz, to pewnie wymyślisz na powyższej bazie coś być może jeszcze ciekawszego :)
14-09-2011 21:10
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Plane - a może w pdfa to i do Kuźni na dodatki?
14-09-2011 21:25
Planetourist
   
Ocena:
+1
@Wędrowycz
Trochę się nie zrozumieliśmy :) Mi nie chodzi o to, że wg teorii spiskowej Bóg i Bogini to Ojciec Dagon i Matka Hydra (Matka Hyde?), a tylko o to, że dualizm przejął struktury od ich kultu - z całą świadomością, że od teraz czci zupełnie inną parę. Może to wzbogacić patriarsze biblioteki wiedzy zakazanej, stanowić zagadkę na długą pontyfikalną przygodę i przede wszystkim postawić pytanie: ile właściwie dualizm przejął z mackowatego kultu? Jak daleko sięgają wpływy Haido? Wiesz, teorie spiskowe rodem z Dana Browna, gdzie Bóg jest święty, a Kościół - szatański.

@zigzak
Jasne, że marzy mi się PDF z Twarzami - pewnie darmowy, fanowski, ale (oczy zasnuwają się marzycielską mgiełką) może kiedyś Twarzy będzie taka armia i osiągną taki poziom, że warto będzie je wydać? Na razie wrzucam je tu, bo ciekawi mnie, jak się spodoba mój sposób opisywania ich - trochę inny od typowego stylu dodatków do Wolsunga, bardziej gawędziarski i przez to chyba trochę mniej konkretny (a to w Wolsungu zbrodnia, prawda?).

14-09-2011 22:19
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
ty, to moze stronę dla nich załóz, skoro ich tyle? Co prawda zewnętrzną pewnie... albo pogadaj z kbenderem, on planuje zrobic encyklopedię takich elementów świata.
14-09-2011 22:41
Planetourist
   
Ocena:
+1
Zauważ moje "noszę się z zamiarem". Na razie jest ich 6, może 7 - ale BNów mógłbym produkować seryjnie i powstrzymywała mnie przed tym tylko obawa, że robię to w zbyt luźnej formie. Teraz pewnie zacznie się od nich roić :) A jak już się zaroi, zobaczymy.

BTW. może ktoś rzuciłby okiem też na Upiory :) ?
14-09-2011 22:47
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
i całą szóstkę chcesz wrzucic dzisiaj?

Moze poczekaj z tym co masz, zobacz reakcje ludzi, zanim wrzucisz resztę? Może, jeśli bedą uwagi, zdążysz jeszcze pozmieniac wedle klucza pozostałe, jeśli będzie coś nie tak?

Edit:
Plane, a nie chciałbyś się dołączyc do WTS? Masz sporo pomysłow, znasz się na Savage Worlds, projekt na pewno by się wzbogacił dzieki tobie.
14-09-2011 22:57
Planetourist
   
Ocena:
+1
Nie, nie zamierzam pokazywać na razie innych prac. Tak samo jak Ty uważam, że lepiej poczekać na opinię o tych, które już są.

Robię właśnie wyjątek i publikuję jeszcze Paulusa Stilla - ale tylko dlatego, że to inny typ tekstu. Postać mieszcząca się na jednej A4, osnuta dookoła pojedynczego pomysłu i dużo mniej uniwersalna, niż Upiory czy Eduardo. Ale na tym koniec.

A w sprawie WTS właśnie się wypowiedziałem :) Będę trzymał rękę na pulsie tamtej notki, bardzo ciekawą dyskusję rozkręciłeś :)
15-09-2011 12:48

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.