Upiór w Operze - zrób to sam!
W działach: Teatr | Odsłony: 37Witajcie!
Wczoraj przyszedł mi do głowy szalony pomysł na... spektakl? happening? LARPa? Jeepform? Trudno powiedzieć. Pewien jestem tylko tego, że jest to zabawa Upiorem w Operze. Jutro omówię ten pomysł i możliwości jego wykorzystania z moim nauczycielem dramaturgii, a tymczasem nie mogę się oprzeć przed pokazaniem Wam tego, co już napisałem - czyli wstępu. Miłej lektury!
Witaj, Czytelniku!
Chciałbym zaproponować Ci wystawienie Upiora w Operze A. L. Webbera w sposób, jakiego chyba jeszcze nie było, a przy tym bardzo małym kosztem. Bez dekoracji, wielomiesięcznych przygotowań, ba! – nawet bez obsady! Czy to możliwe? Moim zdaniem, tak.
Pomysł jest prosty – cały spektakl będzie odegrany przez publiczność. Prowadzący przedstawienie będzie streszczał kolejne sceny, a następnie zapraszał widzów do zagrania ich z piosenkami z Upiora w tle. Nasi aktorzy nie będą musieli nic mówić ani tym bardziej śpiewać – nie będziemy wymagać od nich więcej, niż zaangażowania w pantomimę i ewentualnie ciekawych pomysłów związanych z dekoracjami (patrz niżej).
Czemu ma służyć taki spektakl? Widzę dla niego dwa główne zastosowania. Pierwsze to angażująca, nieprzewidywalna rozrywka na wysokim poziomie. Zabawa niebanalna, bo wymagająca sporej dozy kreatywności, ale niesłużąca żadnym wyższym celom – pełna nawiązań, parodii i kpin.
Drugie ma za zadanie sprawdzenie, czy w tak improwizowanej postaci da się opowiedzieć naprawdę wzruszającą historię. Nie bawimy się w komizm (choć podejrzewam, że i tak dojdzie do zabawnych pomyłek), staramy się naprawdę przedstawić dramat Upiora. Sądzę, że może się to udać – szczególnie, że puszczanie piosenek z playbacku umożliwi aktorom skupienie się na mowie ciała i ewentualnej choreografii.
Czas na kilka słów o strukturze Zrób to sam. Musi ono zacząć się swoistym prologiem – wyjaśnieniem, na czym polega zabawa i jakie będą jej reguły. Potem narrator będzie opisywał poszczególne sceny i ustalał, kto je odegra – gdy aktorzy będą gotowi, zabrzmi muzyka. Upiór jest prawie w całości śpiewany, więc słowna narracja będzie służyła nie tyle wyjaśnieniu fabuły, co poddaniu pomysłów aktorom. Niezłym pomysłem może być przerwa – zarządzona dokładnie wtedy, kiedy następuje w 'prawdziwym' Upiorze.
Scenariusz nie przewiduje dekoracji, za to rekwizyty mogą go znacząco ubarwić. Proponuję, by na scenie stał stół czy kuferek pełen najrozmaitszych rekwizytów, z których aktorzy będą mogli korzystać według uznania – ręczę, że podsunie im to mnóstwo świetnych pomysłów. Co to mogą być za przedmioty? Oto kilka pomysłów:
· Dziecinada: typowa oprawa gotyckiego romansu – peleryny, diademy, szable i oczywiście maska – tyle, że wykonane pod dzieci: malutkie i do tego kiczowe. Idealne do zabawy historią Upiora.
· Z innej bajki: rekwizyty pochodzące z innych realiów – westernu, fantasy, współczesnego świata biznesu czy innej gotyckiej sztuki, np. Elisabeth czy Tańca Wampirów. Historia opowiedziana z ich pomocą będzie bawić nietypowością i niezwykłymi rozwiązaniami – wyobraź sobie chociażby pojedynek między Raulem a (Darth) Upiorem na gwiezdnowojenne miecze świetlne!
· Skromne: nijak nie prześmiewcze, za to bardzo oszczędne. Nie mają być ani ładne, ani śmieszne – ich jedynym zadaniem jest ułatwienie rozeznania, kto gra kogo i możliwość pokazania czegoś jaśniej, niż gestem. Opcja dobra, jeżeli wystawiamy Upiora na poważnie.
***
Jeżeli tylko cokolwiek wyjdzie z tego pomysłu, na pewno dam Wam
znać.
Obrazek to moja ulubiona wersja Upiora bez maski, znalazłem go na
Deviantarcie, o tutaj. Myślałem też nad zilustrowaniem notki tą
śmiesznostką, ale autor nie wyraża zgody na swodobne używanie
jej.