» Blog » Nowe Przyszło #2
17-01-2014 18:19

Nowe Przyszło #2

W działach: Nowe Przyszło, Plane poleca, rpg | Odsłony: 250

Moi drodzy!

Sesja wciąż się zbliża, ograniczając moje lektury do zawiłości psychometrii i psychopatologii. Na szczęście udało mi się całkiem mądrze spędzić czas odpoczynku między nauką, mogę więc z czystym sumieniem napisać o dwóch grach i dwóch Burtonach. Pierwsza z tych gier chyba ma zresztą niemały wpływ na to, że udało mi się wyrobić normę…

Książka: Burton i Swinburne w dziwnej sprawie Skaczącego Jacka

Film: Gnijąca Panna młoda

Gry: HabitRPG, Might & Magic VI

 

Burton i Swinburne w dziwnej sprawie Skaczącego Jacka

Mark Hodder

Ogólnie rzecz biorąc jedna z najlepszych książek steampunkowych, które miałem przyjemność przeczytać. Może to kwestia wyboru na bohatera sir Richarda Francisa Burtona, słynnego podróżnika, ale chyba nie spotkałem innej powieści dającej równie szerokie spojrzenie na epokę wiktoriańską – od Londynu po kolonie. Steampunkowe modyfikacje historii też wypadły zgrabnie, połączenie technologii z eugeniką jest tu ciekawsze, niż w Lewiatanie Scotta Westerfelda (a już tam mi się podobało). Bohaterowie zachowują się jak Wiktorianie z krwi i kości, a takie poczucie ostatnio miałem przy jej ekscelencji Maszynie różnicowej.

Trochę doskwierała mi tylko naciągana motywacja samego Jacka i powód, dla którego losy dziewiętnastego wieku potoczyły się inaczej, ale to naprawdę drobny problem. Jestem pod sporym wrażeniem wizji Hoddera i dzisiaj zaczynam czytać drugą część.

 

Gnijąca Panna Młoda

Tim Burton (reżyseria)

Kolejny burtonowski klasyk, który wreszcie nadrobiłem – i znowu mam mieszane uczucia. Sceny nawiązujące do horroru były cudne, gnijąca Emily miejscami wyglądała jak prawdziwa, demoniczna Morowa Panna. Animacja cieszy oko, jej styl jest bardzo ciekawy i konsekwentny, choć dla mnie odrobinkę zbyt groteskowy. Pojedyncze żarty są przemiłe, główny koncept ciekawy ale jakoś mnie nie bawi.

Niestety Gnijąca za bardzo przypomina mi inne fabuły Burtona i nuży powtarzanymi po raz kolejny schematami. Imponujące mroczne baśnie tego reżysera w warstwie fabularnej są do siebie za bardzo podobne, chyba zawsze kończą się naiwną pochwałą szukania własnej drogi i „wewnętrznego piękna”. To oczywiście mądre i warte pokazywania przesłanie, ale mam wrażenie, że u Burtona pod cudnymi obrazkami kryje się jego bardzo prosta, miejscami wręcz banalna wersja.

 

Habit RPG

Liczni autorzy

Od dawna sięgałem po różne formy gra-tyfikacji* wymyślane na własny użytek i byłem z nich całkiem zadowolony. Kiedy Senthe zaczęła chwalić sobie HabitRPG pomyślałem jednak, że warto spróbować – a nuż zadziała jeszcze lepiej? Na razie jestem bardzo zadowolony. Jako perfekcjonista nie lubię tracić hapeków, więc przynajmniej dziennych nawyków pilnuję jak oka w głowie i faktycznie idzie mi to łatwiej, niż przy samodzielnym zapisywaniu sobie PDków. Szczególnie podoba mi się pomysł ze streak bonus, premią za konsekwencję – gra-tyfikując na własną rękę też dawałem sobie szansę na „wykręcanie kombosów” dobrych nawyków, a moja motywacja bardzo od tego rosła.

Brakuje mi tylko możliwości określenia, co ile mam coś robić – w Habit nie można wprowadzić nawyków, które wypada robić co konkretną ilość dni (chyba, że wynosi ona jeden). A ja mam w życiu sporo takich zobowiązań.

*Wymyśliłem takie tłumaczenie dla gamification, bo traktuję ją jako sposób na nagradzanie siebie za fajne zachowania i z nikim nie rywalizuję.

 

Might & Magic VI

New World Computing

Potrzebowałem prostej gry na odpoczynek po nauce i uznałem, że czas wreszcie poznać przeszłość serii. M&M VIII podobało mi się, a podobno ta część to „popłuczyny” po lepszych poprzednikach – i faktycznie, szósta odsłona serii wydaje się lepsza, przynajmniej po dwóch pierwszych godzinach gry.

Dawno nie wszedłem w nowy świat fantasy i miło przypomnieć sobie to uczucie, a świat Heroesów w cRPGowym wydaniu zrobił na mnie dobre wrażenie. W przeciwieństwie do 8. części mogę zapisywać się do różnych grup i rekrutować BNów, a co więcej ci drudzy nie są tylko premią do statystyk… zniknięcie królewicza, który chciał iść z drużyną do cyrku, i wywołany tym kryzys był przemiłą niespodzianką. Oczywiście to stosunkowo stara, prymitywna gierka, ale zanurzenie się w nią jest naprawdę przyjemne.

Grając zorientowałem się jednak, że mało mam cierpliwości do drobiazgów – podróży między lokacjami, sprzedawania ekwipunku, zbierania złota ze zwłok… naprawdę brakuje mi krótkich opisów, którymi można skwitować takie sceny w RPG. Instalując M&M VI nastawiłem się na hack’n’slash, więc monotonia walk nijak mi nie przeszkadza, ale drobne problemy logistyczne przypomniały mi, za co lubię „papierowe” gry fabularne. Mimo tego sądzę, że powoli będę sobie szóstego M&Ma przechodził. Zwłaszcza, że to chyba ta część, w której były jeszcze elementy science fantasy…

Komentarze


Z Enterprise
   
Ocena:
+2

Może to kwestia wyboru na bohatera sir Richarda Francisa Burtona,

Polecam Farmera i jego cykl o Świecie Rzeki.

17-01-2014 19:14
Drejfus
   
Ocena:
+2

Po Might and Magic VI sięgnij też po część siódmą - naprawdę bardzo grywalna i fajna historia, gdzie Twoja drużyna zostaje panami na niszczejącym zamku pomiędzy Erathią i Avlee, krajem elfów; a gdy tylko odbudujesz swoje włości, królowa Katarzyna i elfi król wciągają Cię w wir swoich zależności i polityki - a to dopiero początek, bo zaraz upomną się o Ciebie zarówno siły mroku, jak i światła, by w końcu konfrontować się ze smokami, tytanami i Kreeganami, nie mówiąc już o wyprawie na zatopiony statek kosmiczny, którego byli pasażerowie mieli olbrzymi wpływ na świat i Twoją  w nim rozgrywkę.

 

Wady - nie można zmieniać postaci w drużynie (kim zacząłeś, tym grasz) i bardzo trudno wejść na ścieżkę Ciemności, a łatwo na Światła. Zalety: bardzo ciekawa i grywalna fabuła, dużo lepsza niż w ósemce czy dziewiątce.

17-01-2014 19:19
Planetourist
   
Ocena:
+2

Dziękuję Wam obu za polecanki! Prędzej skorzystam pewnie z rady Z, ale to tylko dlatego, że książki jednak kończy się szybciej, niż gry ;)  Bycie panem na zamku w cRPG brzmi bardzo obiecująco.

17-01-2014 19:42
~Beamhit Banita

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
To ja w ramach zaliczania tej serii, katuję I część. Ogólnie nie polecam, chyba że ktoś jest mega-masochistą. Za to część VI (zwana "chłopcami z bojsbandu" przeze mnie, ze względu na wygląd modeli naszych postaci) to jedyna część jako przeszedłem. Nudna już tak od połowy, ale do tej pory trzymam dyplom ukończenia (Di Caprio Hero, Dead-Eye Warrior Mage, Mac Donald High Priest i Freya Archmage, wszystko na 98 poziomach - ciekawe czy dopasujecie po imionach facjaty do moich herosów? :P). W czasie gry zajęło mi to 2 lata i 9 dni. Wynik końcowy to 28962. I wiem, że nikogo to nie interesuje. Ale i tak to sobie piszę, by mieć +5 do e-penisa.

Natomiast grałem jeszcze trochę w VII, i ta gra mnie bardzo zachwyciła. Duże rozwinięcie w stosunku do części poprzednich. Czeka aż kiedyś do niej wrócę i zaliczę.
17-01-2014 19:59
EricMcBet
   
Ocena:
+3
17-01-2014 20:51
74054

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Jako, że komentarze muszą być o niczym to i ja coś wrzucę - pograłem kiedyś w Avernum 4, bardzo fajna to gra. Oczywiście, dla masochistów i strasznych niszowców, bo o tej grze to z garstką osób w Polsce porozmawiasz, ale i tak fajna.

17-01-2014 21:30
Planetourist
   
Ocena:
0

Drodzy oniczymczycy mniej lub bardziej zalogowani, miłej gry życzę ;)

Eric, dzięki za linka - jest brutalnie prawdziwy! Jak na razie z Burtona najbardziej podobają mi się te filmy, w których przerabia on w swoim stylu cudzą fabułę: Mroczne Cienie, Sweeney Todd i Batman (którego widziałem tylko do połowy). Fabuła od początku do końca burtonowska... cóż, patrz filmik. Choć wciąż jest przepięknie zrobiona.

18-01-2014 13:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.